Dobry wieczór!
"Szlachetne zdrowie
nikt się nie dowie
jako smakujesz
aż się zepsujesz"
Takie słowa swego czasu pisała wieszcz polski Jan Kochanowski. A ja ucząc się swego czasu tej fraszki na pamięć nie wiele z tego rozumiałam.
Jednak ma ona bardzo głęboki sens. Bo mało kto z nas zdaje sobie sprawę, że zdrowie może się tak szybko popsuć. Tak łatwo nam w natłoku codziennych spraw bagatelizować swoje bóle, to nic, że kichamy, czy że boli brzuch...tylko, że potem może być za późno. Z tych mało poważnych objawów może wykluć się bardzo poważna choroba. Dlatego też, nie bagatelizujmy gdy przez dłuższy czas utrzymuje się przeziębienie czy też coś nam dokucza! Życie jest zbyt kruche i przez takie zaniedbanie łatwo je stracić.
Pamiętam jak dziś, a były to lata dziewięćdziesiąte, więc medycyna nie była tak rozwinięta. Pewna pani - młoda dziewczyna pomagała swoim rodzicom w gospodarstwie. Rodzice wiecznie zabiegani, ciągle chcieli mieć jak najwięcej nie zwracali uwagi na to co się dzieje z córką. Była jesień, wykopki, dziewczyna ze strasznym przeziębieniem pracowała na polu w pocie czoła, potem jeszcze jakaś orka, jakieś prace porządkowe. Pamiętam jak moja mama mówiła Danusiu idź do lekarza (to pole było niedaleko nas), a ona, a po co, przejdzie, a przecież trzeba rodzicom pomóc. I żeby choć była jakoś dobrze ubrana, ale gdzie tam, na pole dużo nie trzeba, bo ruch, ciepło jest. Mijały tygodnie, miesiące i podajże w lutym właśnie rozległa się wieść, że Danka jest umierająca, że trawi ją straszne zapalenie płuc. Pewnie dziś miałaby szanse na życie, kto wie. Wiele się potem mówiło o tej sytuacji, ale tylko jej rodzice odpowiadali, przecież trzeba było robić. A dziś, nie ma jej, nie ma rodziców, bo oboje kilkanaście lat temu też zmarli. I po co to było...pole leży odłogiem, nie ma kto zaorać...a tyle było gonienia.
***
Dlaczego o tym piszę, bo w tym tygodniu jest msza święta za Dankę i jej rodziców w rocznicę jej śmierci.
Nie myślcie, że ja jestem z tych, że kiedy coś gdzieś ukłuje, to pędzę do lekarza. Nie nie, ale kiedy trzeba to...nie ma wyjścia. Cały czas pojawiają się u mnie bóle nogi, ale już porobiłam mnóstwo badań i na tę chwilę zakończyłam leczenie, bo wiem, że nie postawiono stuprocentowej diagnozy a zrobić nic więcej nie idzie. Pozostają środki przeciw bólowe i rehabilitacja.
A dziś byłam u okulisty, bo od wczoraj mam ostre zapalenie spojówek. Oczy bolą pieką a nie miałam już w domu żadnych kropli. Tak więc trzeba było jechać. I dostałam się na skierowanie. Czyli co? mają terminy na NFZ, tylko jak przychodzi do rejestracji to jest zawsze problem. Ale co z tego, że tu a darmo, jak za leki zapłaciłam 105 zł.
Kochane zdrowie, szanujmy je, bo chorowanie kosztuje!
Pozdrawiam serdecznie.