środa, 30 marca 2016

Po świętach

Witam Was kochani serdecznie wieczorową porą! Bardzo się cieszę, że jesteście i komentujecie to, co piszę. Jeśli są jeszcze jacyś "podglądacze" to zachęcam do komentowania i dyskusji. Bo to jest bardzo fajne i możemy się bliżej poznać.

Drugi dzień świąt minął mi w miarę ok. Byłam z rodzinką na długim spacerze.Powiem tyle, że było mi już trudno, jednak pogoda była piękna i aż kusiło aby się wyrwać z czterech ścian i iść w pola i łąki szukać wiosny.

Tak dokładnie od soboty znów boli mnie noga. Fakt, nie jest to ból, który jest silniejszy przy chodzeniu, bo czy leżę, czy siedzę, czy też idę jest tak samo. Tyle, że jest to uciążliwe i wiadomo, że coś się dzieje w tym moim organizmie. No to wczoraj udałam się po poradę do mojego lekarza rodzinnego. Doktor pobadała. Narobiła mi strasznego bólu i stwierdziła, że po raz kolejny musi dać skierowanie do chirurga. I nic po za tym. Bo mi w tej nodze co jakiś czas powstają takie jakby guzy pod skórą i przez to , to boli jak nie wiem. Ale nie wiadomo co to jest, bo ani usg, ani tomograf tego nie wykrywa. Dziś już się cieszyłam, że jest lepiej, ale znów ból wrócił.

Płakać mi się chce. Czy ja muszę ciągle walczyć z jakimś cierpieniem?

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę zdrowia, bo to jest najważniejsze. Póki jest zdrowie, to jest wszystko.

niedziela, 27 marca 2016

Wielkanoc

Kochani moi
Witam Was bardzo serdecznie u schyłku pierwszego dnia świąt Wielkiejnocy. Bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze i za życzenia.

Wszyscy wszędzie wypisali piękne życzenia, a ja gdzieś jakoś obok tego wszystkiego. Są święta i przeminą szybko i tak to jakoś wszystko bez sensu. Owszem bardzo podobała mi się msza święta w Wielki Czwartek, w Piątek nie byłam bo byłam zbyt zmęczona, zaś wczoraj byłam na święceniu potraw. Lubię te wielkie dni i te obrzędy. Dziś bardzo chciałam pójść na rezurekcję, ale niestety, nie miałam z kim. Przykre.

Po południu przyjechała rodzinka i było bardzo fajnie. Posiedzieli co prawda nie za długo, ale byli i to się liczy. A potem, potem to już nuda. Na spacerze, mimo ślicznej pogody nie byłam, bo noga mnie bardzo boli. Trochę posiedziałam przed komputerem i tyle. Choć powiem Wam, że jak człowiek tak w domu siedzi, to po pewnym czasie wszystko się brzydnie. Dosyć mam już komputera, książek, kolorowanek itp. No bo ile można. Mi się nie nudzi, tylko dobija mnie ta monotonia, brak towarzystwa, bratniej duszy, z którą mogłabym pogadać, czy pojechać do kawiarni na kawę, ba choć pójść na spacer. Nie wiem jak to dalej będzie, bo marnie to widzę. 

Jutro drugi dzień świąt. Nie mam totalnie planów. Do południa to jakoś zleci, a potem...każdy dla siebie, każdy sobie, każdy w swoim kącie :-(. Gości nie planujemy, my też nigdzie nie jedziemy no bo po co. Porażka ale takie jest odczucie moich rodziców.

Dobrze, że Wy jesteście!

Życzę Wam wszystkiego dobrego na ten okres Wielkiej Nocy!. Niech Pan Zmartwychwstały nie szczędzi Wam obfitości łask!!

poniedziałek, 21 marca 2016

Wiosna

"Wiosna! cieplejszy wieje wiatr
Wiosna! znów nam ubyło lat
Wiosna, wiosna w koło,
rozkwitły bzy! "

Witajcie moi kochani!
Na początku jak zawsze pragnę Wam serdecznie podziękować, za to, że jesteście, za to, że trwacie i czytacie i wspieracie mnie! A to bardzo ważne, bo wierzcie mi ostatnio znowu jakiś taki bardziej gorszy czas - chyba przesilenie wiosenne mnie dopadło, ale to dla Was mobilizuję się i piszę i to jest piękne, dobre. Cieszę się, że tak jest!

 Właściwie już od wczoraj mamy wiosnę. No nie popisała się ona, ba przyniosła zimno, wiatr, deszcz, słońce - pakiet ful wypas! Jednak już jest i to mnie cieszy, że z czasem będzie co raz to ładniej i cieplej. Jednak ja już teraz czaruję i mam na oknach żonkile a w wazonie tulipany. Na okrągło też jem rzeżuchę, która ma bardzo dużo witamin, a w smaku jest bardzo dobra. Ja ją daję na chleb lub do surówek.

A wiecie co jeszcze ostatnio hoduję? - kiełki. Dostałam za darmo paczuszkę nasionek, poszperałam w necie i w słoiku spróbowałam je zahodować. I udało się!! Powiem jednak, że to bardzo wymagające roślinki i żmudna przy nich praca. Otóż jeśli nie posiada się specjalnego pojemnika, to bierzesz niski słoik wsypuje się pół paczuszki specjalnych nasion na kiełki i zalewa letnią przegotowaną wodą. I tak muszą stać kilka godzin. Potem odsącza się wodę, płucze znów przegotowaną wodą i do słoika. Ważne aby one były wilgotne, ale nie mokre, nie może być tam ani grama wody. Słoik trzymam blisko kaloryfera, ale nie na słońcu. Po czterech dniach kiełki już można jeść. Są pyszne!

Jako, że dziś pierwszy dzień wiosny, to byłam na urodzinach u koleżanki. Było jak zawsze bardzo sympatycznie.

To tyle na dziś. Pozdrawiam wiosennie!!


niedziela, 13 marca 2016

Wracam do żywych

Kochani moi!
Witam Was bardzo serdecznie po długiej przerwie. Powiem szczerze, że dopiero dziś porządnie pooglądałam i po komentowałam Wasze blogi. A to wszystko przez grypę.

W poniedziałek jeszcze nic nie zapowiadało tragedii, fakt już cierpiał mój brat i rozsiewał zarazki tu i tam. Bo to przecież on jest chory i jemu wolno wszystko! (nie bębidę się rozwodzić). No to ja już uważam myję szklankę przed jej użyciem, ręce itp. Po południu zaczynam kaszleć, mama też ale, kto by się tym przejmował. We wtorek rano musieliśmy pilnie pojechać do miasta. Za wiele nie załatwiliśmy bo mnie i mamę już trzęsło.

Po powrocie mierzę gorączkę a tam 39 stopni, trzęsę się jak nie wiem, kręci się w głowie...no ale nic, przejdzie, bo przecież w środę MUSZĘ do biblioteki. Nie jest jednak dobrze, z godziny na godzinę czuję się gorzej, choć ja i tak bardziej martwię się o mamę. Leżymy sobie i nic w okół nie istnieje. Wieczorem czterdzieści stopni, wstaję z tapczanu i wiem że ziemia wiruje, jest nie dobrze. W środę rano jest tragedia, ledwo chodzimy i zimno i gorąco i słabo, przede wszystkim słabo. Gorączka wykańcza. Mama dzwoni do przychodni, jedziemy...okazuje się, że to grypa!

To były moje najgorsze dni, jeszcze nigdy nie chorowałam na grypę. Nie ma kataru, nie boli gardło, tylko ta słabość i kaszel. Gorączka potrafi wykończyć. Ja przez dwa dni nie wiedziałam nic co się dzieje.  A dziś, jeszcze biorę antybiotyk, jeszcze czasem kręci się w głowie, jest senność, ale żyję, to nie to co było. Po prostu koszmar, nie życzę tego nikomu.

Pozdrawiam ciepło!

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...