czwartek, 7 kwietnia 2016

Słodka choroba

Drodzy czytelnicy!
Witając Was serdecznie, bardzo dziękuję bardzo serdecznie za wszelkie komentarze pojawiające się na moim blogu.

Nie wiem, czy wiecie, że dziś - 7 kwietnia jest Światowy Dzień Walki z Cukrzycą.  Na całym świecie ok 350 mln osób choruje na tą podstępną przewlekłą chorobę z czego w naszym kraju choruje około 3,5 mln ludzi.  Cukrzyca to choroba trzustki, która wytwarza za mało insuliny, lub nie radzi sobie z przetworzeniem tej insuliny - hormonu regulującego poziom cukru we krwi.  Cukrzyca nie bierze się ze spożywania dużej ilości słodyczy i tłuszczy, jednak tego typu żywienie daje ryzyko zachorowania na tę paskudną chorobę.

Cukrzyca to jak wspomniałam bardzo podstępna choroba. Wkrada się do naszego organizmu i po cichu toczy spustoszenie niszcząc wzrok, kości, a także inne organy. Dlatego tak ważne jest, abyście wiedzieli o pierwszych jej objawach. A są to senność osłabienie, wzmożone pragnienie i częste oddawanie moczu. Jednak podstawowym objawem jest wysokie stężenie cukru we krwi, o którym często dowiadujemy się późno, podczas rutynowego badania krwi, czy też przypadkowej wizyty lekarskiej. Jednak jeśli macie podobne jak ja tu napisałam objawy to wystarczy pójść do przychodni, gdzie lekarz, czy pielęgniarka zbada, pobierając z palca próbkę krwi. Badanie trwa chwilę, a może pomóc Wam normalnie żyć.

Bo z cukrzycą można żyć. Wierzcie mi, znam sporo osób z tą chorobą, które mając dobrze dobrane leki  mogą normalnie żyć, ba nawet czasem pozwolić sobie na coś słodkiego. Ważna jednak jest zdrowa dieta i ruch.

Dlatego ja tak bardzo w tym dzisiejszym dniu proszę Was nie bagatelizujcie tych objawów, a jeśli już przyjdzie ta choroba to trzeba wiedzieć, że przy dobrze dobranych lekach można normalnie żyć!

Pozdrawiam :-)


niedziela, 3 kwietnia 2016

Święto Bożego Miłosierdzia

Kochani czytelnicy!
Serdecznie witam Was w piękne niedzielne popołudnie. Jak zawsze dziękuję Wam za wszelkie oznaki tego, że jesteście, że ten blog piszę po coś.

Dzisiejsza niedziela - pierwsza po Wielkiejnocy jest niezwykła, bo to niedziela Bożego Miłosierdzia, którą w 2000 roku po kanonizacji s. Faustyny ustanowił Papież Jan Paweł II. Papież twierdził, że bardzo brakuje ludziom Bożego Miłosierdzia bowiem są oni słabi i często upadają. Dlatego tak bardzo ważny i potrzebny jest dzisiejszy dzień. Święto to ustanowił sam Pan Jezus, o czym możemy przeczytać w Dzienniczku s. Faustyny.  
"Córko moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu moim. Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Wszystko, co istnieje, wyszło z wnętrzności miłosierdzia mego. Każda dusza w stosunku do mnie rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie moje. Święto Miłosierdzia wyszło z wnętrzności moich, pragnę, aby uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy."

Bardzo często odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia, ta modlitwa daje mi ukojenie i spokój, a także radość. Dlatego też nie bójmy się wołać JEZU UFAM TOBIE!

11 lat temu  3 kwietnia też akurat przypadała Niedziela Bożego Miłosierdzia, tyle, że była to dla nas wszystkich bardzo bolesna niedziela. Ponieważ dzień przed nią - w sobotę 2.04 2005 roku odszedł do Domu Ojca nasz ukochany i nieodżałowany rodak Papież Jan Paweł II. Oj bardzo to przeżywałam. Pamiętam jak dziś, że tamtej soboty źle się czułam i szybciej poszłam do łóżka. Przed czym śledziłam informacje w tv. I pamiętam, że wtedy powiedziałam - Pani Boże Papież jest silny, tyle razy już wygrał ze śmiercią, to dziś też mu się przecież musi udać.... Niestety, tuż po tragicznej wiadomości budzi mnie mama i mówi, że Karol Wojtyła nie żyje. Oj wypłakałam wtedy wiele łez.  I do tej pory kiedy czytam jakieś wspomnienia, wiersze o Nim, czy oglądam jakiś film, to łezki lecą obficie. Wiem, powinnam się radować, bo Jan Paweł II jest świętym, a papieżem jest Franciszek, którego też darzę wielką sympatią, ale to nie jest już nasz papież.
Nigdy nie miałam możliwości być na audiencji, czy też na miejscu Jego podróży w Polsce, ale kocham Go jakbym bardzo blisko znała. Po śmierci JPII miałam jednak możliwość pomodlić się chwilkę nad Jego grobem i to mnie ogromnie cieszy.

Karol Wojtyła też jest mi bardzo bliski, ponieważ będąc uczestnikiem Warsztatu Terapii Zajęciowej, co rok uczestniczyłam w Konkursie Recytatorskim Poezji Karola Wojtyły. A co za tym idzie, recytowałam Jego wiersze.  A ta poezja jest piękna, ale do łatwych nie należy.

Jestem ciekawa czy Wy pamiętacie ten dzień tą chwilę odejścia Papieża Polaka?. Gdzie Was wtedy czas zatrzymał?

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...