niedziela, 26 lutego 2017

(Nie)służba zdrowia


Dobry wieczór!
Kochani Witam Was bardzo serdecznie w ostatnią niedzielę lutego. Co prawda za oknem już jest zmrok, ale i tak dni już są dużo dłuższe i aż serce się raduje, kiedy nadchodzi godzina 16 ta a światła świecić nie trzeba. Jednym słowem wiosna tuż, tuż.

Ostatnie zdarzenia dały mi wiele przemyśleń na temat służby zdrowia. Zastanawiałam się, czy się z Wami nimi podzielić, bo wiem, że tego bloga też czytają ludzie parający się zawodami medycznymi, to też przepraszam, ale to tylko moje opinie i odczucia.

Tak pięknie się mówi darmowa służba zdrowia, ale czy tak jest na prawdę? Z naszych wypłat, rent pobierany jest wcale nie mały zasiłek zdrowotny. No i dobrze, nie mam nic przeciw . Tylko, że tak na prawdę mało gdzie za darmo możemy się leczyć. No bo oczywiście jeśli chcemy w miarę szybko dostać się do specjalisty - trzeba zapłacić, jeśli chcemy dostać się do dobrego specjalisty - tym bardziej. Lekarze rodzinni nie są chętni do dawania skierowań na badania - tak więc jeśli chcemy się przebadać - trzeba płacić.
Ostatnio aż mi łezka poleciała. Miałam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej, gdzie przyjmuje ordynator takiego naszego lokalnego szpitala rehabilitacyjnego, gdzie chcę się dostać. No facet prawie, że na dzień dobry powiedziała, że zmieniły się przepisy i na oddział przyjmuje osoby tylko po wylewach i udarach. Hm troszkę mi się dziwnie zrobiło, bo wiem, że tak nie jest i być nie może. No ale powiedziałam co jest pobadał, pomarudził i powiedział, że mnie przyjmie tyle że termin bardzo daleki. Jak wyszłam z gabinetu to się popłakałam...bo wiem, że gościu na kasę czeka, że tak na prawdę przyjął by mnie szybciej. Tym bardziej, że słyszałam rozmowę na korytarzu, że kobitka ma na kwiecień się szykować...Trudno, ja poczekam, zobaczę, ale złotówki nie dam. Liczę na to, że facet przemyśli i znajdzie się jakiś szybszy termin, bo mi na prawdę zależy żeby to było już, bo wiem, że rehabilitacja to to co mi teraz najbardziej potrzebne.

Jaka to służba zdrowia ja się pytam? Czy w taki sposób pomaga się ludziom, że nie mając kasy nic nie załatwią? Kiedy byłam młodsza, często miewałam problemy z krtanią, przełykiem...w nocy budziły mnie duszności i rodzice zawozili mnie do ośrodka zdrowia, gdzie mieszkał. I nie ważne , że to był środek nocy, schodziliśmy do gabinetu i tam ratował mi życie, podając zastrzyk rozluźniający i antybiotyk. A teraz? dziękuję Panu Bogu, że nie mam takich przypadłości bo musiałabym jechać na Wieczorynkę do najbliższego szpitala. Bo przecież moja pani doktor rodzinna, która zna mnie najlepiej, która wie co mi dolega, nie otworzy drzwi, nie odbierze w nocy telefonu. A przecież kiedyś składała przysięgę Hipokratesa!! Czy to jest służba zdrowia? Fakt, są teraz te Wieczorynki, SORy itp ale najbliższy nam jest lekarz rodzinny, a on po godzinach ma nas gdzieś.

Tak samo nie podoba mi się też, że w pogotowiu ratunkowym jedzie ratownik medyczny bez lekarza. Dla mnie to chore. Owszem ratownik może dużo, ale nie do końca wszystko, a kiedy już się wzywa erkę to raczej nie po pierdoły. Czy tak trudno byłoby zatrudnić dodatkowo  kilku lekarzy, którzy by jeździli i służyli ludziom, kiedy najbardziej tego potrzebują? Ale nie, pewnie było by mniej na wypłaty dla dyrektorów i ordynatorów, a oni przecież ciągle się biedni!! Tylko, czy oni nie ślubowali, że będą służyć ludziom?

Oj oj, tak się mi dziś nazbierało tych negatywnych spojrzeń na służbę zdrowia. Wiem, że pewnie nie wszyscy lekarze są tacy nie dobrzy, że może znowu ktoś powie, że przesadzam. Jednak wg mnie być lekarzem to pomagać ludziom o każdej porze i nie zawsze za kasę!

Pozdrawiam serdecznie!!


poniedziałek, 20 lutego 2017

Poniedziałek

Moi mili!

Witam Was bardzo serdecznie w poniedziałkowy wieczór. Za oknem już ciemno, choć tak na prawdę to już da się zauważyć to, że wiosna nadchodzi, bo dzień jest już dłuższych od tych zimowych dni. No i fajnie, niech już sobie jest tak wiosna. Fakt, dopiero połowa lutego, ale ja już tak bardzo mam dosyć zimy, że...cieszą mnie każde oznaki przedwiośnia.

No tak, dziś poniedziałek. Jedni go nie lubią, bo trzeba do pracy, szkoły, bo znów ten sam kierat tygodnia, bo nie ma to jak weekend z najbliższymi. A ja tam lubię poniedziałek. Pewno znowu ktoś mi zarzuci, że nie idę do pracy, nie mam żadnych problemów, to mi wsio ryba. Tak nie jest, ale o tym to będzie osobna notka.  Poniedziałek - nowy tydzień, nowe pomysły, nowe dni i nowa ja. Przecież nie ma dwóch takich samych chwil a co dopiero dni.

U mnie kochani znów się pogorszyło zdrowie. Nie chcę narzekać, ale boli noga, odezwała się także ta druga noga, co mnie bardzo martwi  i co mnie jeszcze niepokoi to, chyba żołądek wysiada od leków, bo co raz częściej czuję tam jakiś dyskomfort. Nie wiem co to dalej będzie...jeszcze póki co, mam nadzieję, że to te przesilenie wiosenne ma na to wpływ. Bo też czuję się często osłabiona, senna.

No ale dobrze, nie będę narzekać, choć nie jest to takie proste. Mam dla Was wiersz znaleziony w czeluściach Internetu? Swoją drogą ciekawa jestem, czy Wy lubicie poniedziałki?


Znalezione obrazy dla zapytania wiosenne kwiaty clipart~Poniedziałek~~
Budzik nag­le mnie obudził
Wcześnie ra­no jeszcze mrok
Żal jest wsta­wać mróz za oknem
Choć do zi­my jeszcze krok

Sen gdzieś um­knął zapomniany
Naz­byt szyb­ko skończył się
Czas mnie go­ni nie ma rady
Woła by nie spóźnić się

Śnieg zaczy­na cicho prószyć
Całe mias­to jeszcze śpi
No­wy tydzień się zaczyna
Do weeken­du ty­le dni

Czy nie lu­bię poniedziałków
Jest ok jak każdy dzień
Czy to tyl­ko ja tak myślę
War­to by prze­konać się..
 

 

wtorek, 14 lutego 2017

Święto miłości


"Człowiek szuka miłości, 
bo w głębi serca wie, 
że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym."
Jan Paweł II 

Kochani moi! 
Pewnie nie muszę Wam mówić jaki to dzień dzisiaj mamy:-) . Tak więc witam serdecznie i dziękuję Wam za wszystkie komentarze!

Jeszcze rok temu do Walentynek podchodziłam w bardzo negatywny sposób, tego dnia byłam smutna, popłakiwałam, tęskniłam za kimś, kto by przytulił objął, powiedział kilka czułych słów, a przede wszystkim było mi głupio, że jestem sama, a tego dnia akurat wszędzie wkoło widziałam tyyyyyle zakochanych par.

Dziś jest inaczej, gdyż Walentynki to święto miłości. Jednak nigdzie nie jest to napisane, że to ma być miłość tylko do mężczyzny. Jest tyle odmian miłości bo czyż nie kocha się rodziców, przyjaciół, zwierząt. No może ktoś pomyśleć, że to lekka przesada, lecz tak na prawdę ja bardzo kochałam swojego pieska, kto czyta ten blog, ten o tym wie, a teraz ubóstwiam swego kota. To on właśnie wczoraj, kiedy bardzo źle się czułam pomógł mi się uspokoić i dojść do siebie. Mimo to jednak w tym dzisiejszym dniu chodzi bardziej o miłość do drugiego człowieka. Bo tak na prawdę kiedy czujemy się samotni, niekochani, niedoceniani jest nam źle, o tym tak pięknie pisze Papież Jan Paweł II. Tak więc kochajmy się nie tylko w Walentynki!

Jest jeszcze ktoś, kto naprawdę zasługuje na naszą miłość. On nas kocha bez względu, że my robimy Mu tyle przykrości. On dla nas robi tak wiele...myślę że domyślacie się tutaj, że piszę o Panu Jezusie. On tak bardzo nas umiłował, że życie za nas oddał. A czy my Go kochamy? czy zawsze z czystym sumieniem mówimy Panie Jezu kocham Cię...? Może warto byłoby się właśnie dziś nad tym zastanowić.

To tyle na dziś. Tok notki miał być troszkę inny, ale tak serce dziś dyktowało :-).

niedziela, 12 lutego 2017

Światowy Dzień Chorego

Kochani moi!
Bardzo serdecznie Was witam i ogromnie dziękuję za komentarze, bo to jest piękne, że mam dla kogo piać, że są ludzie co czytają i doceniają to co robię.

Znów nie pisałam kilka dni, a to za sprawą tego, że walczyłam z przeziębieniem. Owszem jeździłam na warsztaty ale po powrocie łykałam mnóstwo specyfików i zaszywałam się pod kołdrą.

Na szczęście wszystko minęło i mogłam wczoraj wziąć udział w obchodach 25 Światowego Dnia Chorych. Z tej to racji grupa uczestników WTZ wraz z opiekunami pojechała do Kalisza na uroczystości, które odbyły się w kościele Miłosierdzia Bożego. Jak zawsze najpierw była konferencja, później Adoracja Najświętszego Sakramentu wraz z możliwością Spowiedzi św. Msza święta była bardzo uroczysta, przewodniczył jej sam biskup Edward Janiak a podczas mszy odbył się Sakrament Namaszczenia Chorych. Zawsze przed Nim towarzyszą mi ogromne emocje, bo czyż to nie piękne, że mogę skorzystać z łask, które daje mi sam Jezus Chrystus. Ludzie do tego sakramentu podchodzą różnie, bo przecież tak bardzo kojarzy on się z ostatnim sakramentem przed odejściem do Domu Ojca. Lecz tak na prawdę nie jest, a można go przyjmować wielokrotnie. Jednak, jak się głębiej zastanawiamy to, któż z nas jest pewien, że jego życie będzie jeszcze długie? nikt, bo nie wiadomo, czy jeszcze dziś się nie skończy...dlatego też jeśli tylko mamy możliwość to powinniśmy przyjąć Sakrament Namaszczenia Chorych. Ksiądz macza kciuk w oleju i na czole oraz otwartych dłoniach naznacza znak krzyża wypowiadając przy tym formułkę.
Jak już wspomniałam przy tym było sporo wzruszenia, poleciały łzy, ale to ja tak zawsze mam, z resztą cóż tu pisać, to po prostu trzeba przeżyć.

Sam Światowy Dzień Choregu ustanowił św. Jan Paweł II 13 maja w 1992 roku w 75 rocznicę objawień fatimskich oraz w 11 rocznicę zamachu na swoje życie.

To tyle na dziś, bo cóż tu jeszcze można dopisać. Pozdrawiam Was serdecznie!!

niedziela, 5 lutego 2017

Być anonimowym


Znalezione obrazy dla zapytania anonimowość
Zdjęcie znalezione w sieci
Moi mili!
Znów mija tydzień od ostatniej notki, znów obiecuję sobie większą systematyczność. Bo ciągle coś, ciągle gdzieś i tak mija dzień za dniem. Niby miewam pomysły na notki, ale potem jak przychodzi co do czego, to jest po fakcie. Z resztą powiem Wam, że kiedy przychodzi wieczór to po całym dniu jestem już bardzo zmęczona i nie mam siły ani ochoty na nic.

Dzisiejsza notka jest o anonimowości, przyczyniły się do niej wypowiedzi jednej z osób komentujących jedną z poprzednich notek.

Może najpierw z Wikipedii zacytuję czym ta anonimowość jest: Anonimowość – niemożność identyfikacji tożsamości jednostki pośród innych członków danej społeczności, wprost w odniesieniu do osoby albo do pochodzącego od niej przedmiotu (utworu). O anonimowości można mówić w różnych aspektach.

Bardzo nie lubię kiedy ktoś pod komentarzem podpisuje się "anonimowy". Ponieważ każdy z nas ma jakiś nick a jeśli np ma ktoś konto gdzieś indziej, to wystarczy pod komentarzem się podpisać. I to nie mówię o imieniu i nazwisku, bo owszem w blogosferze wszyscy jesteśmy anonimowi, i całe szczęście, że tak jest bo nie chciałabym figurować na moim blogu jako osoba z imienia i nazwiska. Oj wtedy na pewno by bloga nie było :-). Wręcz podziwiam niektóre osoby, które podpisują się właśnie imieniem i nazwiskiem.  Nikt tak na prawdę nie wie czy ja Iva, to Ilona Iwona a może całkiem inne mam imię. Jednak uważam podpisywanie się słowem Anonim jako taki lekki brak kultury, jeśli dana osoba tak się podpisuje, to znak, że ma faktycznie coś do ukrycia, albo ma co do mnie nieczyste zamiary.

Anonimowość jest wszędzie. Choćby w mieście często osoby z jednego bloku, czy bramy jak to się potocznie mówi często się nie znają. Nie wiedzą nic o sobie, bo w dzisiejszym pokręconym świecie nie ma czasu na dłuższą rozmowę czy odwiedziny. A już ludzi z własnego osiedla, to często w ogóle się nie zna. 
Ja jestem osobą słabowidzącą,  Niby poznaję ludzi, ale wystarczy, że dana osoba zmieni fryzurę czy inaczej się ubierze, to...mam nie lada problem. Pamiętam jednego roku idę ulicą miasta i nagle podbiega do mnie osoba i mnie całuje i zagaduje, a ja patrzę na nią jak na wariata i myślę sobie, kobito ja cię kojarzę, ale nie wiem kim jesteś. Okazało się, że to była instruktorka z warsztatów, która nie dawno odeszła na urlop macierzyński. Osoba mi bardzo bliska a dla mnie wtedy anonimowa.

Tak więc wszędzie spotykamy się z anonimowością, czasem też chcemy być anonimowi, gdzieś z tyłu, najlepiej aby nas nikt nie widział i nie poznał. Ale tu, kiedy i tak wszyscy mamy jakieś nicki, nie piszmy słowa "anonim" bo to nie jest przyjemne dla autora, no i nie ładnie brzmi.

Podpisywanie się tym słowem może jest fajne kiedy jesteśmy młodzi i wysyłamy list do sympatii, która nam się podoba, a póki co nie chcemy się ujawnić :-). Niebawem Walentynki, ale też w tedy podpiszemy się Twój Walenty, Walentynka, a to brzmi też tajemniczo, ale miło, zupełnie inaczej niż Anonim :-)

Ciekawa jestem co Wy sądzicie na temat anonimowości? Może macie inne odczucie niż ja, podzielcie się nim.

Pozdrawiam serdecznie!!

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...