wtorek, 7 kwietnia 2020

21. Ach te Włochy! Część 1

Witajcie, witajcie!!
Bardzo dziękuję Wam za komentarze i odwiedziny na blogu. Nie wiem co się dzieje, ale zauważam dziwną, trochę uważam bez sensu zależność. Otóż mam kilka blogów, na które lubię zaglądać, i racze komentuję notki. Jednak jeśli gdzieś nie zajrzę, to ktoś znów nie odwiedzi mnie. Czy to o to chodzi, że coś za coś? czy nie można samodzielnie wejść na stronę poczytać no i skomentować? Nie nie narzekam, nie piszę pod publikę ale fajnie mieć komentarze, wiedzieć, że są ludzie, którzy tu zaglądają.

Dziś zaczęłam czytać lekką i przyjemną książkę Marii Carmen Morese pt. "Amore, amore! Miłość po włosku". Jest to miła i przyjemna lektura opowiadająca o przygodach  młodej dziewczyny we Włoszech. Valeria po wielu latach wraca do Neapolu by kontynuować pracę dziennikarską i tam poznaje blaski i cienie życia w Italii.

Teraz kiedy o wyjazdach możemy pomarzyć. Zainspirowana tą powieścią chcę powspominać moją wycieczkę do Włoch w 2007 roku. Byłam tam oczywiście z warsztatów, wtedy to na wycieczki mogli jechać z nami rodzice to też wzięłam moją mamę. Wycieczkę wspominam jako niesamowite przeżycie, choć czas bardzo intensywny i męczący. Nie pamiętam ile dni tam byliśmy. Zwiedziłyśmy Padwę, a w niej bazylikę św. Antoniego. Sama bazylika pamiętam nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia. Był też Asyż - miejsce życia św. Franciszka.
Nie bardzo pamiętam czy jest tam bazylika, czy katedra ale samo miasto jest piękne, chyba najbardziej mnie zauroczyło. Położone na wysokim wzniesieniu, z którego odsłania się cudna panorama Italii. W Asyżu też jadłam włoską pizzę. Hm, szczerze żadna rewelacja, nasza polska o wiele lepsza:-)

Zwiedzaliśmy też Rzym. Oczywiście byliśmy w podziemiach przy grobie naszego Papieża Jana Pawła II i tam bardzo mi się nie podobało bo strażnicy bardzo wszystkich przepychali tak więc nie zdążyłam nawet się pomodlić, ale za nami byli Niemcy i oni oczywiście mieli czas na wszystko. Potem byliśmy na Placu św. Piotra i w Bazylice, gdzie mnie strażnik pouczył, że mam się nie opierać o filar (a ja już bardzo byłam zmęczona, a tam nigdzie nie było gdzie usiąść). Byliśmy też w kaplicy Sykstyńskiej i w Muzeum Watykańskim. Niestety nasza kadra nie pomyślała i nie zarezerwowałą audiencji u BenedyktaXVI - pamiętam byłam bardzo nie zadowolona, bo wiedziałam, że w życiu mi się taka okazja już nie powtórzy. Rzym to miasto, gdzie jest bardzo duży ruch, ale oprócz samochodów, spokojnie sobie tam jeżdżą motocykle (u nas to pewnie leciały by przekleństwa, byłoby wielkie trąbienie, a tam spokojnie wszyscy jechali).

To jeszcze nie koniec moich wspomnień, ale resztę w kolejnej notce:-).
Pozdrawiam.

15 komentarzy:

  1. Komentuję tam, gdzie mi się chce i w moim przypadku nie widzę zależność "koment za koment" (Ty chyba zresztą u mnie nie komentujesz). Mam nadzieję kiedyś pojechać do Rzymu, chociaż bardziej byłabym zainteresowana odwiedzeniem muzeów, bo pielgrzymka to nie dla mnie :)

    A dlaczego Niemcy przy grobie JPII mieli by mieć czas na wszystko?
    Pozdrawiam i zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego. Po prostu my musieliśmy cały czas iść, a oni mogli chwile się zatrzymać.

      Usuń
  2. Byłam we Włoszech w 2013 roku i z sentymentem wspominam tą wyprawę, chociaż wstawało się przed 5, a kładło spać po 23. I jeszcze czuwałam telefonicznie nad akademią z okazji wyboru Karola Wojtyły na papieża, która odbywała się w tym samym czasie w parafii, więc dodatkowo denerwowałam się, czy wszystko będzie w porządku.
    W Asyżu jest bazylika, zresztą p.w. św. Franciszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Karolinko to faktycznie miałaś mega dużo przeżyć, i spraw na głowie. Ale cieszę się, że masz dużo mega fajnych wspomnień.

      Usuń
  3. Serio??? Wspominasz jako niesamowite przeżycie??? A w każdym akapicie piszesz, że albo "coś nie zrobiło na Tobie wrażenia", albo "żadna rewelacja", albo "bardzo Ci się nie podobało" albo "byłaś bardzo niezadowolona". Hmmmm.... Dziwne ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czepiaj się, ja opisuję co było ok, a co nie. Ale przecież podkreślam, że bardzo mi się podobało.

      Usuń
  4. Katarzyna Taras8 kwietnia 2020 13:58

    Czy Ty kiedykolwiek Iwona byłaś w pełni zadowolona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie:D :D :D

      Usuń
    2. Oj, czepiacie się:-) ja opisuję wycieczkę moich marzeń, które się spełniły i było bardzo fajnie. A, że czasem coś się nie podoba? -każdy tak ma, że coś mu się nie widzi.

      Usuń
  5. Nie byłam nigdy we Włoszech. Jeśli chodzi o komentowanie to nie robię tego na zasadzie komentarz za komentarz, czytam ulubione blogi, ale nie zawsze zostawiam jakieś słowo, bo np. źle się czuję czy też czytam w pośpiechu albo nie chcę kogoś urazić. Czytam też blogi osób, które do mnie nie zaglądają i nie mam z tym problemu, natomiast cieszy mnie każdy zostawiony komentarz, zresztą jak każdego blogera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem, też nie zawsze komentuję, ale zauważyłam tu czy też na różnych grupach blogowych, że nie liczy się treść tylko kom za kom. A ja choć nie powiem, lubię gdy jest dużo komentarzy, lecz uważam, że nie są one najważniejsze, bo ważne jest to, że są czytelnicy!

      Usuń
  6. Ja staram się raczej komentować, ale wszystko zależy też od chumoru. Pozdrawiam serdecznie 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też, często komentuję, ale fakt, różnie bywa. Wychodzę z założenia, że lepiej nie komentować, niż napisać byle co lub kogoś niechcący urazić.

      Usuń
  7. Trochę tak niestety to zaczyna wyglądać :/ - koło wzajemnej adoracji! Też staram się z tym walczyć i mam ileś blogów w ulubionych, które co jakiś czas odwiedzam. Co do Włoch, to jest to kraj wyjątkowy i też czekam już na czas, kiedy można będzie tam w końcu polecieć!

    OdpowiedzUsuń
  8. Faktycznie strażnicy mogli zachować więcej taktu w tak szczególnym miejscu.

    OdpowiedzUsuń

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...