Dobry wieczór!
Dziś w przedstawiam Wam wywiad z polską scenarzystką i producentką filmową - panią Iloną Łepkowską.
Napisała Pani scenariusze do
wielu seriali i filmów. Jak Pani kreuje postacie? Czy wzoruje je Pani na
podstawie rodziny, znajomych? czy są to zupełnie inne osoby?
Oczywistym jest, że najlepszą
inspiracją dla dziejących się współcześnie scenariuszy jest samo życie – nie
tylko nasze własne, ale życie naszych znajomych, przyjaciół, rodziny czy ludzi
o których czytamy. Ale mówię o inspiracji i tylko inspiracji – postacie z moich
filmów czy seriali mają cechy istniejących osób, ale nie są ich portretami. Jak
dotąd nie napisałam żadnego scenariusza filmu biograficznego, a wtedy tylko
czerpiemy wprost i dosłownie z życia realnych, konkretnych ludzi.
Jak się pisze serial?
Scenariopisarstwo jest rzemiosłem i
opiera się na pewnych zasadach dotyczących konstrukcji całości, poszczególnych
scen czy dialogów. Serial to bardzo pojemna kategoria – czym innym będzie
codzienna telenowela, czym innym serial komediowy, czyli tzw. sitcom, czym
innym godzinny serial cotygodniowy… Nie ma jednej odpowiedzi na tak postawione
pytanie – bo i długość pracy jest kompletnie inna i ilość osób pracujących nas
konkretną produkcją. Zamknięty, cotygodniowy serial może napisać jeden
scenarzysta, ale już codzienną telenowelę pisze zespół, w którym różne osoby
mają różne zadania.
Pisze Pani scenariusze do wielu
seriali, które mają po kilkaset odcinków. Czy nie męczy Panią to, że ciągle
trzeba myśleć nad losami tych samych postaci?
Oczywiście, że męczy i to bardzo.
Dlatego każdy z takich seriali porzucałam po krótszym lub dłuższym czasie,
oddając go w ręce kogoś, kogo do tej pracy przygotowałam. Praca nad tym samym
projektem przez dziesięć czy więcej lat jest dla mnie zaprzeczeniem pracy
twórczej, dlatego nigdy w takiej sytuacji nie chciałam być i nie byłam.
Co spowodowało, że po tak
długiej przerwie wróciła Pani do kontynuacji kultowego filmu pt. "Kogel –
mogel
Namówił mnie Tadeusz Lampka.
Widzieliśmy niesłabnącą popularność pierwszych dwóch części cyklu, więc można
było przypuszczać, że i trzecia też wzbudzi zainteresowanie. I tak się stało.
Napisała Pani również kilka
książek. Czym się różni pisanie powieści od pisania scenariuszy, i co jest
łatwiejsze
Nie potrafię powiedzieć, co jest
łatwiejsze. Mogę odpowiedzieć żartem, że jak się coś umie robić, to jest to
zazwyczaj dość łatwe. Ale na pewno nie jest łatwo przestawić się na pisanie
powieści, gdy tkwi się po uszy w jakimś wieloodcinkowym serialu. O jednak inne
pisanie. No i do czegoś nowego trzeba mieć wolną głowę, a o to niełatwo, jak
się „wdepnie” w wieloodcinkowy serial
Co spowodowało, i kiedy pierwszy
raz zaczęła Pani pisać książkę, scenariusz
Pierwszy scenariusz napisałam
z nudów na urlopie wychowawczym. Miałam
grzeczne dziecko, więc dużo wolnego czasu. Mój ówczesny mąż pracował w TVP w
dziale przygotowującym produkcje filmowe, więc przynosił do domu scenariusze do
czytania. Spojrzałam na jeden czy drugi i uznałam, że chyba potrafiłabym coś
takiego napisać. Pierwszy scenariusz wysłałam na konkurs i dostałam
wyróżnienie. Tak to się zaczęło.
W każdym moim serialu występowały osoby niepełnosprawne – jak choćby chłopiec z Zespołem Downa w „Klanie”, głuche dziecko w „Barwach szczęścia” czy w tym samym serialu – jeżdżąca na wózku inwalidzkim kobieta chorująca na stwardnienie rozsiane. Takich wątków było dużo więcej, wymieniam pierwsze, które przychodzą mi do głowy. Pomysłu na oddzielny film o osobie niepełnosprawnej jak dotąd nie miałam. Jeśli przyjdzie mi do głowy jakaś ciekawa historia – czemu nie.
W 2007 roku została Pani
odznaczona medalem "Przyjaciel Integracji". Serdecznie gratuluję!
Proszę powiedzieć coś więcej o tej nagrodzie.
Nadawany jest on przez
Stowarzyszenie „Integracja’ i jest wyrazem uznania za działalność na rzecz osób
niepełnosprawnych. Dostałam tę nagrodę właśnie za watki poruszające temat
niepełnosprawności w moich serialach, a wręczał mi ją Piotruś Swend, który od lat
gra Maciusia, chłopca z Zespołem Downa w „Klanie”. Było to dla mnie szczególnie
miłe.
Domyślam się, że pisanie to
praca, ale i przyjemność. A czym zajmuje się Ilona Łepkowska po godzinach
Czytam, dużo oglądam filmów i
seriali, lubię zajmować się ogrodem, uwielbiam podróże. A poza tym mam psa,
który dziś jest już staruszkiem i wymaga wiele mojej opieki i troski.
W jakich porach Pani tworzy? I
jak wygląda Pani miejsce pracy?
Piszę wtedy, kiedy akurat mam czas
– bo jako producent mam też wiele innych zajęć. Poza tym prowadzę dom, a nawet
dwa domy, w Warszawie i na wsi, gdzie zawsze jest mnóstwo pracy. Nie umiem
pracować nocą, ale mogę wcześnie rano. Miejsce nie ma wielkiego znaczenia –
zdarzało mi się pisać w pociągu, warsztacie samochodowym gdy czekałam na
naprawę auta czy w samolocie. Kiedyś pisałam przy biurku, w swoim gabinecie.
Jednak kilka lat temu bardzo poważnie połamałam nogę i przez pół roku
praktycznie byłam unieruchomiona. Nauczyłam się wtedy pisać siedząc w fotelu, z
wyciągniętymi nogami. I tak mi zostało, że dziś najczęściej pracuję właśnie w
tej pozycji.
Bardzo dziękuję za udzielenie mi wywiadu!
Przyjemnie się czytało 👍
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, przyjemnie się go czytało i bardzo dobrze dobrane pytania.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, jest mi ogromnie miło że się podoba:-)
UsuńKonkretny wywiad:)
OdpowiedzUsuńNiewątpliwe Ilona Łepkowska odniosła duży sukces, jej seriale są wciąż produkowane i oglądane. Sama ich nie oglądam już całe lata, a jako osoba dała się poznać jako uczestnik programów publicystycznych i nie do końca mi z jej poglądami jest po drodze. Za to zupełnie niedawno przeczytałam jej książkę "Idealna rodzina"-lekka, pełna humoru i autoironii lektura na relaks ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja też tak samo jak Ty czytałam swego czasu tę książkę i jest rewelacyjne! Staram się zawsze dobierać pytania pod daną osobę i cieszę się, że wywiady się podobają. Pozdrawiam!
Usuń