wtorek, 9 lutego 2016

Zdrowie

Dobry wieczór!
"Szlachetne zdrowie
nikt się nie dowie
jako smakujesz 
aż się zepsujesz"

Takie słowa swego czasu pisała wieszcz polski Jan Kochanowski. A ja ucząc się swego czasu tej fraszki na pamięć nie wiele z tego rozumiałam. 
Jednak ma ona bardzo głęboki sens. Bo mało kto z nas zdaje sobie sprawę, że zdrowie może się tak szybko popsuć. Tak łatwo nam w natłoku codziennych spraw bagatelizować swoje bóle, to nic, że kichamy, czy że boli brzuch...tylko, że potem może być za późno. Z tych mało poważnych objawów może wykluć się bardzo poważna choroba. Dlatego też, nie bagatelizujmy gdy przez dłuższy czas utrzymuje się przeziębienie czy też coś nam dokucza! Życie jest zbyt kruche i przez takie zaniedbanie łatwo je stracić. 

Pamiętam jak dziś, a były to lata dziewięćdziesiąte, więc medycyna nie była tak rozwinięta. Pewna pani - młoda dziewczyna pomagała swoim rodzicom w gospodarstwie. Rodzice wiecznie zabiegani, ciągle chcieli mieć jak najwięcej nie zwracali uwagi na to co się dzieje z córką. Była jesień, wykopki, dziewczyna ze strasznym przeziębieniem pracowała na polu w pocie czoła, potem jeszcze jakaś orka, jakieś prace porządkowe. Pamiętam jak moja mama mówiła Danusiu idź do lekarza (to pole było niedaleko nas), a ona, a po co, przejdzie, a przecież trzeba rodzicom pomóc. I żeby choć była jakoś dobrze ubrana, ale gdzie tam, na pole dużo nie trzeba, bo ruch, ciepło jest. Mijały tygodnie, miesiące i podajże w lutym właśnie rozległa się wieść, że Danka jest umierająca, że trawi ją straszne zapalenie płuc. Pewnie dziś miałaby szanse na życie, kto wie.  Wiele się potem mówiło o tej sytuacji, ale tylko jej rodzice odpowiadali, przecież trzeba było robić. A dziś, nie ma jej, nie ma rodziców, bo oboje kilkanaście lat temu też zmarli. I po co to było...pole leży odłogiem, nie ma kto zaorać...a tyle było gonienia. 
***
Dlaczego o tym piszę, bo w tym tygodniu jest msza święta za Dankę i jej rodziców w rocznicę jej śmierci. 

Nie myślcie, że ja jestem z tych, że kiedy coś gdzieś ukłuje, to pędzę do lekarza. Nie nie, ale kiedy trzeba to...nie ma wyjścia. Cały czas pojawiają się u mnie bóle nogi, ale już porobiłam mnóstwo badań i na tę chwilę zakończyłam leczenie, bo wiem, że nie postawiono stuprocentowej diagnozy a zrobić nic więcej nie idzie. Pozostają środki przeciw bólowe i rehabilitacja.

A dziś byłam u okulisty, bo od wczoraj mam ostre zapalenie spojówek. Oczy bolą pieką a nie miałam już w domu żadnych kropli. Tak więc trzeba było jechać. I dostałam się na skierowanie. Czyli co? mają terminy na NFZ, tylko jak przychodzi do rejestracji to jest zawsze problem. Ale co z tego, że tu a darmo, jak za leki zapłaciłam 105 zł.

Kochane zdrowie, szanujmy je, bo chorowanie kosztuje!
Pozdrawiam serdecznie.

8 komentarzy:

  1. Teraz trochę inaczej podchodzi się do zdrowia niż dawniej. Rzeczywiście wtedy szło się do pola i to było najważniejsze. Moja mama sama mówi, że dawniej to się człowiek leczył tylko domowymi sposobami, a do lekarza to się szło w ostateczności. Ale i ludzie chyba miele większą odporność...
    I tak jak napisałaś do lekarza należy się udać z dolegliwościami, które trwają już długo i nie przechodzą. Lekarz nie jest taki straszny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Ja najchętniej bym do niego w ogóle nie chodziła, no ale cóż taki mój urok, że często mam styczność z medykami. Pozdrawiam!!

      Usuń
  2. Ja pamiętam podobne opowieści z lat tuż powojennych, z mojego rodzinnego podwórka. Pewna osoba mówiła mi, że dziś narzekamy, że niż demograficzny, że mało dzieci się rodzi, ale w tamtych latach owszem, dużo się rodziło, a nie mówiło się w ogóle o tym, ile dzieci umierało. Maluchy umierały z powodu kiepskiej higieny, w końcu bywało i tak, że rodziły się na tym samym klepisku, gdzie przedtem chodziły świnie i kurczaki. Ale i choroby, na które nie było lekarstw - to są opowieści z lat 40. i 50. zeszłego wieku, więc wcale nie tak dawno temu.
    Za to moja znajoma wróciła niedawno z Afryki i opowiadała to samo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to było, ja też znam te opowieści z relacji bliskich. Bo ja sama nie pamiętam tych czasów (:-)).

      Usuń
  3. Smutna historia :/
    Zbyt często bagatelizujemy trwające dłuższy czas objawy..
    Zdrówka, trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. W paranoje popadać nie można, ale też po prostu trzeba wiedzieć kiedy już trzeba pójść do lekarza.

      Usuń
  4. Chorowanie i kosztuje i męczy. Zawsze kiedy jestem chora, to w pierwszym odruchu wsciekam się, że nie mam na nic siły, a tyle rzeczy bym porobiła, ale później przychodzi kolejna, właściwa myśl - ta choroba jest po to, żebym po prostu dała swojemu ciału wreszcie odpocząć. Ciału i psychice. Często nasze codzienne podenerwowanie i stres dają początek chorobom ciała. Ja na przykład najczęściej zaziębiam się, kiedy jestem dość wyeksploatowana psychicznie lub fizycznie i nie "mam czasu" (tak się to głupio nazywa) odpocząć. Dużo, dużo dobrego zdrówka życzę! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, coś w tym może i jest, bo u mnie w ostatnich miesiącach jak wiesz wiele stresu i to wszystko odbija się na zdrowiu.
      Serdeczności :-)

      Usuń

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...