Drodzy czytelnicy!
Witam Was po raz kolejny po bardzo długim milczeniu. Pewnie ktoś pomyśli, że zwariowałam, że zmów napiszę kilka postów i zniknę jak to ja. Nie wiem, nie chcę znikać, chcę pisać, chcę aby ten blog żył. Myślę o zmianie podpisu i fanpage na Facebooku. Póki co, mogłoby być różnie, tu piszę o najróżniejszych sprawach a nie chcę, żeby rodzina czy niektórzy znajomi mnie skojarzyli. Wszyscy o wszystkim wiedzieć nie muszą. To są plany, a jak będzie to czas pokaże.
Porzuciłam blogosferę bo miałam gorszy czas, bo nie mogłam znaleźć tematów (wiem podobno leżą na ulicy :-)) a ja jednak jestem osobą słabo widzącą i ich nie dostrzegam :-). Pewnie zastanawiacie się, co się stało? - nic ja czasem tak mam, że jak mnie najdzie jakaś chandra to nie chce puścić, Kiedyś o tych smutasach pisałam i tutaj ale nie chcę.
Były takie chwile, że chciałam spalić za sobą mosty, usunąć bloga, zatrzeć ślad i tyle. Jednak dni mijały i blog został, a ja o nim zapomniałam. Aż całkiem niedawno, coś mnie skusiło aby wejść do Mojego zacisza i poczytać oczywiście co u innych - oj ciekawska się zrobiłam! I tak mi się tęskno za blogiem zrobiło, a do tego jeszcze rozmowa na ów temat z moimi koleżankami i...stwierdziłam, że znów wchodzę w to i piszę. Czy się uda? zobaczę. Proszę Was jednak moi mili o zrozumienie i czasem o przysłowiowego kopa.
Póki co pozdrawiam i miłej niedzieli życzę!
To tak na pożegnanie, aby nie było tak sztywno:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz