Kochani moi
Witam Was bardzo serdecznie u schyłku pierwszego dnia świąt Wielkiejnocy. Bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze i za życzenia.
Wszyscy wszędzie wypisali piękne życzenia, a ja gdzieś jakoś obok tego wszystkiego. Są święta i przeminą szybko i tak to jakoś wszystko bez sensu. Owszem bardzo podobała mi się msza święta w Wielki Czwartek, w Piątek nie byłam bo byłam zbyt zmęczona, zaś wczoraj byłam na święceniu potraw. Lubię te wielkie dni i te obrzędy. Dziś bardzo chciałam pójść na rezurekcję, ale niestety, nie miałam z kim. Przykre.
Po południu przyjechała rodzinka i było bardzo fajnie. Posiedzieli co prawda nie za długo, ale byli i to się liczy. A potem, potem to już nuda. Na spacerze, mimo ślicznej pogody nie byłam, bo noga mnie bardzo boli. Trochę posiedziałam przed komputerem i tyle. Choć powiem Wam, że jak człowiek tak w domu siedzi, to po pewnym czasie wszystko się brzydnie. Dosyć mam już komputera, książek, kolorowanek itp. No bo ile można. Mi się nie nudzi, tylko dobija mnie ta monotonia, brak towarzystwa, bratniej duszy, z którą mogłabym pogadać, czy pojechać do kawiarni na kawę, ba choć pójść na spacer. Nie wiem jak to dalej będzie, bo marnie to widzę.
Jutro drugi dzień świąt. Nie mam totalnie planów. Do południa to jakoś zleci, a potem...każdy dla siebie, każdy sobie, każdy w swoim kącie :-(. Gości nie planujemy, my też nigdzie nie jedziemy no bo po co. Porażka ale takie jest odczucie moich rodziców.
Dobrze, że Wy jesteście!
Życzę Wam wszystkiego dobrego na ten okres Wielkiej Nocy!. Niech Pan Zmartwychwstały nie szczędzi Wam obfitości łask!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Byle do przodu
Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...
-
Dobry wieczór! Witam Was bardzo serdecznie w kolejnej notce i serdecznie Wam dziękuję za to, że jesteście i czytacie, komentujecie. Przec...
-
Drodzy czytelnicy! Witam Was po raz kolejny po bardzo długim milczeniu. Pewnie ktoś pomyśli, że zwariowałam, że zmów napiszę kilka post...
-
Kochani! Usiadłam przy moim komputerze, aby napisać dla Was kilka słów. Poprzednią notkę mało kto czytał, ale wierzę, że z czasem wrócą...
No ale ... skąd się ma wziąć ta bratnia dusza? Przecież nikt nam jej w paczce nie przyniesie. Samemu trzeba o to zadbać.
OdpowiedzUsuńNo tak, łatwo udzielać dobrych rad.
UsuńJa też święta spędzam w domu. Dzisiaj była u nas rodzina od strony ojca, jutro chyba będę z domownikami tylko.
OdpowiedzUsuńMi to nie przeszkadza. Głowa do góry!
No trochę widać się różnimy :-))
UsuńAle to dobrze, moim zdaniem :)
UsuńNudno byłoby gdyby wszyscy byli tacy sami :)
To racja :-)
UsuńNo cóż, święta, święta i po świętach. Normalka. Do mnie też nikt nie przyszedł, ale... Po tygodniu roboty trzeba odpocząć.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, ale szczerze to dobrze, że już po.
UsuńMoże czas zawrzeć jakieś nowe realne znajomości? Zawsze fajnie jest mieć z kim wyjść, kogo odwiedzić itp. :)
OdpowiedzUsuńNo tak, super by było tyle, że ja tu tak na prawdę mam jedną koleżankę, która ma męża dzieci i spotykamy się od czasu do czasu. To nie jest takie piękne jak się wydaje.
UsuńWidzisz Iwa, piszesz że to iż do nikogo nie idziecie z wizytą, albo że nikt do Was nie przychodzi w drugi dzień świąt jest porażką rodziców... Ale popatrz na to z drugiej strony - wiele razy pisałaś, że nie są oni najmłodsi. Mogą więc po prostu nie mieć fizycznych sił, ani żeby do kogoś iść, ani żeby drugi dzień pod rząd po kimś sprzątać. Tak samo z rezurekcją, może warto popytać sąsiadów, czy ktoś z nich się na nią nie wybiera? Może z którymś z nich mogłabyś się zabrać? Nie wierzę, że nikt nie zechciałby Ci chociaż trochę pomóc. Poza tym uwierz mi, wiele osób naprawdę chciałoby na Twoim miejscu, gdzie chociaż przez chwilę mogłoby się zobaczyć z rodziną. Pomyśl, ilu ludzi leży samotnie w szpitalach, przytułkach, jest w więzieniach, na misjach, emigracji. Dla wielu z nich zobaczenie bliskich w ten czas jest tylko marzeniem.
OdpowiedzUsuńNo tak, jak zawsze napisałam za dużo.
UsuńPo części masz rację, ale no każdy sądzie kochana według siebie.
Na Twoim przykładzie Iva widać to co widzę po mojej pracy: transformacja w Polsce przyniosła dużo dobrych zmian, ale niestety wiele grup (w tym niepełnosprawni w wieku 40+ z małych miejscowości) zostało z niej de facto wyłączonych. Wszelki rozwój tak naprawdę mamy tylko w dużych miastach, a różnica między Warszawą czy wioską w niewielkim powiecie to już różnica epok.
OdpowiedzUsuńMamy grupę dobrze sytuowanych ludzi i całe masy biednych, samotnych i zaniedbanych, zapomnianych przez tych, którym się udało. Młodzi ludzie mają przynajmniej perspektywę wyjazdu do miasta albo za granicę, znają języki i mają możliwości rozwoju.
Całe obszary Polski to tak naprawdę kulturalna pustynia, pozbawiona sensownych klubów, bibliotek, kin, teatrów, księgarni. Przykładowo nieopodal mnie zamknięto klub sportowy i bibliotekę gminną. Liczy się tylko kasa. Zresztą jak mamy do wyboru jeść za tydzień a pójść do teatru czy kupić książkę, to rachunek jest prosty.
Jedyna nadzieja w tym, że nastanie w naszych władzach zmiana pokoleń. I zmiana mentalności.
A tak się spytam - masz może pieska? Jeśli nie to polecam. To najlepszy przyjaciel człowieka i dzięki niemu wyjdziesz z tej skorupy smutku. Mnie w każdym razie to pomogło.
OdpowiedzUsuńCyrysiu przez prawie 9 lat miałam kochanego labradora, niestety biedaczek zaczął chorować, i w październiku minie 2 lata jak go nie ma. Do dziś to bardzo przeżywam i tęsknię, choć mam teraz trzy kochane kotki. Są słodziaki ale to nie Borysek. Staram się też z nimi tak nie zżywać, bo mieszkam przy ruchliwej ulicy...no. Ale cieszą mnie bardzo te maluchy moje.
UsuńMam nadzieję, że jednak nie nudziłaś się w ten poniedziałek za bardzo.
OdpowiedzUsuńA myślałaś może nad nauką jakiegoś języka? Albo skoro tak bardzo lubisz czytać książki, to może spróbowałabyś napisać jakąś własną:)
Pozdrawiam:)
Oj jakoś języki mnie nie ciągną. Natomiast książka własna - nie :-).
Usuń