poniedziałek, 14 grudnia 2015

Radosny czas

Witam serdecznie!!

Kochani moi bardzo Wam dziękuję za to, że czytacie moje notki, fakt, pod ostatnią brak jest komentarzy -trochę szkoda, bo uwielbiam je czytać i cieszyć się z nich, jednak do niczego nikogo nie zmuszam. To jednak, zachęcam do komentowania moich notek, często zadaję jakieś pytania, często sama się nad czymś zastanawiam, myślę, że warto wdać się w dyskusję.

Jak Wiadomo mamy Adwent, jak ja kocham ten czas. Jeszcze tylko jedna niedziela i już krok do najpiękniejszych świąt w roku. Póki co, dużo przygotowań. Piekłam już pierniczki, ale hm, pozostało po nich wspomnienie tak więc jutro będzie powtórka. A dziś udało mi się uporać z wypisaniem i wysłaniem kartek i niespodzianek do bliskich ludzi. Ach jak ja kocham te karteczki i te niespodzianki, czasem drobne, czasem większe, ale ważne, że są, że się chce, że ludzie pamiętają. Na święta jakichś specjalnych porządków nie planuję, bo uważam, że jak się sprząta systematycznie, to nie trzeba żadnych rewolucji.  

W czwartek jestem zaproszona na Wigilię na warsztaty. Bardzo się z tego cieszę, choć wiem, że większość instruktorów była temu przeciwna. Ale to nic, bo ja nie jadę dla nich tylko dla moich wspaniałych znajomych. Choć zawsze bardzo mnie peszy moment łamania się opłatkiem, to nie mogę się już doczekać tego spotkania.

Środek grudnia - a mianowicie im Łucji to też dwa powody do świętowania w naszej rodzinie. To też były dwie imprezki, co prawda jedna nie planowana, ale bardzo udana.

Natomiast w minionym tygodniu byłam na uroczystym spotkaniu z okazji Światowego Dnia Osób Niepełnosprawnych. Było bardzo uroczyście, wiele przemówień, wiele pięknych występów często wiążących się ze zbliżającymi się świętami. Jednak dla mnie najważniejsze i najwspanialsze było to, że spotkałam tam koleżankę, z którą chodziłam na WTZ na samym początku jego istnienia. Później D bardziej zachorowała i nie mogła już uczestniczyć w zajęciach. Owszem mamy kontakt telefoniczny, ale nikt sobie nie zdaje sprawy, jaką wielką radością było nasze spotkanie. Fakt, że D dzień później bardzo to odchorowała, ale cośmy się nagadały to nasze.  Tym bardziej było to dla nas radosne, że do końca nie było wiadomo, czy D będzie mogła, czy będzie w stanie siąść na wózek i pojechać.

Tak więc widzicie, że u mnie ostatnio coś się dzieje. Fakt, bywają też i smutne, gorsze chwile, ale Adwent jest tak radosnym czasem, że nie będę psuła tych notek moimi jakimiś tam smutkami.

Pozdrawiam Was serdecznie!


8 komentarzy:

  1. Dla mnie ten grudzień jest trochę dwojaki - z jednej strony święta czyli czas wolny, lubię spędzać z rodziną. Z drugiej trochę mi się prywatnie poplątało, więc mały smutek.

    Dlaczego większość instruktorów była przeciwna twojej obecności na Wigilii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyniu a co się dzieje, że się smucisz? Może mogłabym jakoś pomóc coś poradzić?
      Co do instruktorów to, nie wiem, takie słyszałam opinie od innych.

      Usuń
    2. Człowiek, którego kocham jest związany na stałe z kimś innym. Na to nie ma lekarstwa:).
      Nie warto się przejmować informacjami z drugiej ręki.

      Usuń
  2. U mnie też pierniczków prawie nie ma i muszę upiec kolejne porcje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, a u mnie na na nowo pachnie i smakuje pierniczkami :-)

      Usuń
    2. Ja planuję upiec nową porcję w piątek :-)

      Usuń
  3. U mnie też pachną pierniczki, które zrobiłam ze szczególnej okazji - ale o tym napiszę w jutrzejszej notce. Mnie zaś wciągnęli w organizację jasełek w szkole do której uczęszczałam, więc pewnie załapię się też i na Wigilię. Co prawda zawszę mam problem z życzeniami, zwłaszcza względem osób, których nie znam, ale co tam, można improwizować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...