"Posyłam was na pracę bez nagrody
na trudny, ciężki i niewdzięczny los..."
Witajcie kochani!!
Na wstępie już tradycyjnie ale bardzo serdecznie witam Was w kolejnej majowej notce. Bardzo dziękuję za wszelkie komentarze i oznaki Waszej obecności.
Dziś jest już czwarta niedziela wielkanocna (jak ten czas szybko leci). Jak pewnie wiecie jest ona nazwana Niedzielą Dobrego Pasterza. I to od dziś 7 do 14 maja trwać będzie Tydzień Modlitw o Powołania misyjne, kapłańskie oraz do życia konsekrowanego. Obchodzimy go pod hasłem "Idźcie i głoście". Papież Franciszek na ten Tydzień Modlitw o Powołania wydał specjalne orędzie. Pozwólcie, że przytoczę krótki fragment :" „wszyscy chrześcijanie są ustanowieni misjonarzami Ewangelii”, a
„relacja z Panem pociąga za sobą bycie posłanymi w świat, jako prorocy
Jego Słowa i świadkowie Jego miłości”.
Dobrze, że jest taki czas, w którym to będziemy specjalnie się modlić, aby nie brakło tych, którzy za pośrednictwem Chrystusa przebaczają nam grzechy, oraz dają nam Jego ciało. A niestety w Polsce tych powołań jest co raz mniej.
Ja jednak uważam, że pewnie więcej osób chciałoby pójść do zakonu, czy zostać księdzem. Tylko dzieli ich od tego wielka bariera, szkoły, pewnie też sytuacja materialna, zdrowie i wiele innych. Ja na przykład znam kilka osób, które marzą o tym by pójść do zakonu. Kochają Pana Jezusa, nie znajdują przeszkód by uklęknąć, czy schylić się i przez chwilę zatopić w modlitwie. Lecz niestety, są osobami niepełnosprawnymi, nie mają skończonych szkół, a co za tym idzie żadnych szans. Wiadomo znowuż byle kogo do zakonu przyjmować się nie powinno, ale jeśli dziewczyna ma na pradę powołanie, to jest jej marzenie. A taki ksiądz...może i w młodości bardzo tego pragnie, bycie kapłanem, zakonnikiem, to jego cel, jednak przez lata studiów, i to wiem, że nie są one łatwe, to powołanie może gdzieś zaginąć. Potem jest płacz, żal, że ktoś zrezygnował, albo co gorsza zerwał śluby. Mimo wszystko są ludzie, którzy tymi kapłanami pozostają, no bo przecież nie wypada zrezygnować. Tak więc później skutkiem są nałogi, czy inne ekscesy, które dla zwykłego szarego człowieka, są czynem niesmacznym, a co dopiero dla kapłana - szafarza Eucharystii. Dlatego też módlmy się o prawdziwe powołania kapłańskie i zakonne.
Ciekawa jestem jakie są Wasze odczucia do tego tematu?
mój katecheta z liceum poszedł na księdza bo rodzina ze wsi uważała,że to awans, i dobra przyszłość. On nie bardzo chciał,ale poszedł. Po 15 latach opuścił kościół, ma żonę, dziecko, normalną pracę. Powołanie co ciężka sprawa, prawdziwych księży z powołania czasem ciężko znaleźć...
OdpowiedzUsuńOj bardzo ciężko. Mi się marzy pójść do takiego prawdziwego spowiednika aby oprócz wyzwania grzechów mmożna by się poradzisz w różnych duchowych problemach
UsuńWłaśnie brakuje księży z prawdziwego powołania...
OdpowiedzUsuńTak właśnie tak.
UsuńZdecydowanie przydałoby się więcej na tym świecie osób z prawdziwym powołaniem, którzy będą wzorem do naśladowania. Brakuje takich osób, oj brakuje.
OdpowiedzUsuńMasz rację niestety brakuje.
Usuń,,Wiadomo znowuż byle kogo do zakonu przyjmować się nie powinno, (...)''
OdpowiedzUsuńCo rozumiesz pisząc byle kogo?
Kasiu wiele rzeczy można przez to zrozumieć choćby to, że ktoś może wybrać chęć bycia kapłanem tylko dlatego, że jest to fajny zawód i dobrze platny.
UsuńMam kolegę, który chciałbyć księdzem, ale po czasie studiów poznał dziewczynę i zrezygnował. Myślę, że jest bardzo mało osób z prawdziwgo powołania.
OdpowiedzUsuńWidocznie tak miało być, dobrze że w porę zrezygnował, bynajmniej jest szczęśliwy pełniąc rolę wspaniałego męża i może ojca.
UsuńRozumiem, że byłaś na studiach duchowno-teologicznych, skoro piszesz, że nie są one łatwe?
OdpowiedzUsuńNie trzeba być, można mieć mieć tam znajomych, można poczytać - z resztą żadne studia nie są łatwe.
UsuńTaa, poczytać, a potem budować swoją opinię na szczątkowych informacjach. Tak samo jak w poście o nauczycielach. Mam też rozumieć, że twoi znajomi to księża, tak? Szkoda, że żaden nie ma czasu opowiedzieć ci o życiu w zakonie... Tylko powinszować Iwono twojej wiedzy o życiu, tylko powinszować...
UsuńIle ludi tyle opinii, a po za tym, to nie muszę się akurat Tobie tłumaczyć
UsuńJasne, to jest Twoja typowa linia obrony - nie muszę nikomu się tłumaczyć z tego, co piszę. Tylko, że zauważ, że prowadzisz publicznego bloga, którego czytają wszyscy. I tak jak Ty masz prawo mieć takie a nie inne zdanie o tym i o owym, tak i ja mam tak samo mieć prawo swoje zdanie i się nim z innymi dzielić. Poza tym piszesz, że duchowny to zawód. Nie, to nie zawód. A jego pensja, jeżeli nie pracuje w szkole jako katecheta, wynosi zaledwie 1400 zł, z czego tak jak my musi zapłacić składki ZUS, media na plebani. A Ty zachowujesz się tak, jakby oni zarabiali kokosy.
UsuńJak ja bym bardzo chciała Twój blog poczytać. Skoro jesteś taki odważny, taki chojrak to proszę o linka.
UsuńNie każdy musi pisać bloga, aby komentować wpisy innych. W ogóle nie czuję potrzeby go mieć
UsuńKażdy sam wybiera sobie życie, chociaż znam takiego księdza, któremu życie wybrała jego matka. Po odejściu męża chodziło z synem usilnie do kościoła, zaczęła siebie widzieć w roli gosposi księdza. Syn myślał, że to też jego pomysł, dopóki nie zaczął studiować a matka przestała wisieć mu nad głową jak sęp. Chyba długo bił się z myślami, bo odszedł już po wyświęceniu. Teraz w końcu żyje własnym życiem. Dobrze, że zawrócił szybko, po w wieku 50 lat naprawdę jest już trudno. Podobnie jest zresztą z zakonnicami. Po kilku latach pracy w zakonie jakie referencje dostaną? To wielka dziura w życiorysie i trudny wybór, wygodna niewola czy niepewna wolność.
OdpowiedzUsuń