Kochani moi!
Witam Was bardzo serdecznie we wtorkowy wieczór. Bardzo dziękuję Wam za wszelkie komentarze, za to, że jesteście i czytacie.
Dzisiejsza notka miała być zupełnie o czym innym jednak ostatnio Internet obiegają apele o pomoc dla Frania Marcinkowskiego. Z reguły negatywnie reaguję na takie apele o pomoc, ale tym razem też wrzuciłam przysłowiowy grosz do puszki bo wiem, że sprawa jest poważna i prawdziwa.
Franio urodził się jako zdrowy chłopiec. Kiedy miał 3 miesiące jego mięśnie przestały pracować. Nie ruszał rączką, nie podnosił główki. Wiadomo, lekarze, badania i diagnoza - rdzeniowy zanik mięśni typu 1. Tak więc każdy dzień zbliża dzieciaczka do śmierci. Jego życie wycenione jest na 9 milionów złotych, bo tyle potrzeba na terapię genową w USA, a jedynie ona może uratować życie małego. Najgorsze jest to, że Franek ma 14 miesięcy, a tą terapię można przeprowadzić TYLKO do 2 roku życia.
O losie Franka Marcinkowskiego, oraz o możliwości pomocy można przeczytać tutaj
Dziś na warsztacie terapii zajęciowej odbyła się zbiórka pieniążków na terapię chłopca. Jeśli zechcecie też pomóc, będę wdzięczna. Może zdążymy i Franek wygra z chorobą!!
W grupie tkwi siła... przykre kiedy takie tragedie dotykają ludzi a w szczególnosci dzieci :(
OdpowiedzUsuńJa zawsze mówię tak - każdego szkoda, ale jeśli choruje dziecko to jest wielka niesprawiedliwość. Ono nie zasłużyło by cierpieć.
UsuńTo bardzo przykre, masz może jakieś namiary, stronę internetową, przez którą można pomóc?
OdpowiedzUsuńBo tu u ciebie nie zauważyłam takowej.
Dlaczego na ogół negatywnie reagujesz na apele?
OdpowiedzUsuńBardzo smutne i przykre są takie choroby, szczególnie jak cierpią maleństwa :(
OdpowiedzUsuń