poniedziałek, 24 lutego 2020

12. Niedzielny wieczór

Kochani moi!

Witam Was serdecznie w kolejnej notce. Bardzo mi miło, że tutaj jestem, że mogę dla Was pisać, a Wy z przyjemnością tu wchodzicie i czytacie :-) - dziękuję!!

Jestem ciekawa co u Was, czy ostatnie wichury nie narobiły za dużych szkód?
Powiem szczerze, że nie lubię wiatru. Mam tak od dziecka. Ciężko mi iść, gdy dmucha w oczy, a kiedy w nocy słychać jego powiewy to jest mi nie przyjemnie, ba wręcz się boję, choć teoretycznie u nas nic się stać nie może. Wczoraj znów dmuchało i huczało, ba nawet po grzmiało  dość ostro, co mnie bardzo zdziwiło, bo burza owszem zdarza się ale nie w lutym, kiedy to środek zimy powinien być. Nim się nie obejrzałam, to stwierdziłam, że muszę się na poniedziałek na warsztat naszykować. bo może się światło wyłączyć. No i to w złą godzinę pomyślałam, bo za chwilę faktycznie nastały ciemności egipskie a prąd włączyli dopiero dziś koło południa.

Oj dłużył się wieczór bez prądu. Laptopa nie włączałam, bo Internet nie działał, telefonu nie mogłam używać, bo prawie rozładowany, nie mówiąc o telewizji czy radiu. Mało tego, kuchenkę trzeba było zapalarką potraktować, bo prądu nie było więc zapalnik nie działał. Książki nie dało się poczytać, bo choć świeczka się świeciła, to ciemno było. Ba pompy nie działały i woda w kranie była prawie zimna, więc do mycia się grzać trzeba było na gazie. No istny armagedon. 

Jednak zaczęłam się zastanawiać, że moi rodzice uczyli się przy świeczkach, bo przecież elektryczność była na wisach wprowadzana w dużo późniejszym czasie. Wtedy nie było telefonów, internetów, nie było tv a ludzie żyli i funkcjonowali bez światła. I uważam, że mimo wszystko, że teraz technika jest wysoko rozwinięta i jest super, to kiedyś było lepiej. Ludzie  żyli bezstresowo, nie szukali w internecie sobie chorób (fakt minus wyższa umieralność), ale nikt się nie zamartwiał np. tym, że ma raka i pozostało mu kilka miesięcy życia. Po za tym, choć robota na wsiach nie była zmechanizowana, to ludziska mieli czas spotkać się, pogadać, iść w sobotę na potańcówkę...jakoś mimo wszystko żyło się spokojniej. Ludzie bardziej miłowali ziemię i to co ona dawała, byli serdeczniejsi dla siebie...a kiedy przychodziły długie wieczory, to i był czas na miłosne harce, przez co nie było wtedy narzekania na niż demograficzny:-).  Dodam jeszcze, że ludzie nie znali chemii w jedzeniu,  jedli to co natura zrodziła.

A teraz, jak już wspomniałam jest super, bo mamy wachlarz wielu udogodnień, wiele możliwości spojrzenia na świat, ale też i wiele niebezpieczeństw. Bo mało się mówi o morderstwach, mało jest w nich przekleństw i agresji...a po za tym, ludzie nie mają czasu się spotykać. Choć ja uważam, że to od chęci zależy. Ba  zamiast zadzwonić, pogadać, piszą SMS typu "co słychać?" i co w tych kilkunastu zdaniach można napisać.  Po za tym w koło jest co raz więcej chemii, zanieczyszczeń, a co za tym idzie chorób.
Czy chciałabym wrócić do czasów moich dziadków? Pewnie w tej chwili byłoby mi bardzo ciężko, ale chciałabym by tamte czasy i teraz zostały (ale to się nie wróci). A Wy co na ten temat sądzicie, czy kiedyś było lepiej?


5 komentarzy:

  1. U nas też po grzmiało,i chyba nikt nie lubi chodzić jak silnie wieje ;). Tak źle to jednak nie było, by zabrakło prądu - ale gdyby to nastąpiło, to byłoby chyba ciężko jednak, człowiek się przyzwyczaja do udogodnień :).
    Ja wychowałam się w czasach gdzie nie było telefonu, ani internetu - czas spędzało się na zabawie z przyjaciółmi na podwórku, czy biegając po parku, lub lesie, teraz jest inaczej i myślę, że to pokolenie, na prawdę miało by problem odnalezienia się w takiej skrajnej sytuacji - chociażby kilka dni bez prądu, było by dużym problemem 😉.
    Chociaż to może być miła odskocznia. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócić do przeszłości? Nigdy w życiu. Już sam smród byłby na początku nie do zniesienia, bo nie tylko na wsiach ludzie myli się od wielkiego dzwonu. Myślę, że starsi wspominają dawne czasy, bo byli wówczas młodzi, bawili się i nie patrzyli jak samotni i cierpiący byli starzy ludzie, umierający na "boleści" (bo przecie raka nie znano), z przepicia i przepracowania, z niedożywienia, bo na starych oszczędzano jedzenia (skoro i tak nie byli zdatni do pracy). Nietety, ale te świetne relacje międzyludzkie w dawnych czasach to zwykłe bajdurzenia.

    Tu gdzie mieszkam wieje często, bo mamy morski klimat - można się przyzwyczaić. A jak wieje bardziej niż zwykle to człowiek siedzi schowany w domu i rozmawiamy sobie głaskając kota :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie wiało i padało, ale na szczęście nie narobiło szkód. Dziś wreszcie się przejaśnia. Czy chciałabym wrócić do przeszłości? Zależy ile lat do tyłu. Na pewno brakuje dawnej ludzkiej życzliwości lub jest ona odczuwalna w mniejszym stopniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieje, zimno w rodzinie wszyscy chorzy... ja zdrowa i cię cieszę ;)
    Wrócić do przeszłości? Miło wspominam dzieciństwow bez komputera, telefonu, telewizora i wakacje na podrówrku, świeżym powietrzu... gry planszowe a nie komouterowe, książki, wieczory z rodziną i opowieści z morałem a nie ogłupiajace... Przecież my dorośli możemu wdrążyć do obecnemu pokoleniu i przyszłemu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To rzeczywiście jest niesamowite, że jeszcze tak niedawno temu nie było w domach prądu, który teraz jest naturalny jak słońce. I okazuje się, że bez niego nawet herbatę sobie trudno zrobić :D

    OdpowiedzUsuń

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...