Kochani!
Witam Was bardzo serdecznie w sobotnie popołudnie i dziękuję za Wasze komentarze i obecność. Bardzo mi miło, że nawet gdy czasem notki są krótsze może i mniej ciekawe Wy i tak jesteście.
Jutro mamy trzecią niedzielę Wielkiego Postu. W tym roku ten okres to faktycznie dla nas Polaków, choć nie tylko, to czas wielu wyrzeczeń, cierpienia, tęsknoty...czas poświęcony modlitwie, samemu sobie i rodzinie. Wielki Post to okres kiedy mamy znaleźć więcej czasu na rozmowę z Panem Bogiem, na zastanowienie się nad własnym życiem, ba na to by może coś w sobie zmienić. Każdego roku było tak, że owszem starałam się więcej modlić, uczęszczać na nabożeństwa pasyjne, zastanawiać nad sensem życia. Lecz tak na prawdę zawsze brakowało mi czasu na takie 100 % zagłębienie się nas sobą i rozważanie Męki Pańskiej.
W minionym tygodniu od poniedziałku do środy w naszej prafi odbywały się rekolekcje. I tak w poniedziałek byłam, we wtorek nie mogłam pójść, a w środę...wtedy już było niebezpiecznie i niestety do kościoła nie doszłam.
Kiedy swego czasu była mowa, że koronowirus jest we Włoszech nawet nie pomyślałam, że może przyjść i do nas, ba , że tragedia może urosnąć do granic pandemii. Ba nawet jeszcze na początku tego tygodnia nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak źle.
W środę wróciłam do domu a wszędzie w mediach mówią że wirus jest w Polsce, że są podejmowane różne restrykcje, zamykają placówki oświatowe i dzieje się wiele w sprawie ostrożności by nie zarazić się wirusem. Pomyślałam, że mam nadzieję, że warsztatów nam nie zamkną. No niestety wieczorem dostałam informację, że do 25 marca siedzimy w domu.
W niedzielę zamiast do kościoła poszliśmy na mszę świętą transmitowaną z Jasnej Góry przez telewizję. Kocham to miejsce, ale no kurczę niedziela, a tu do kościoła pójść nie wskazane. Cóż, dziwna to była niedziela, bo ja owszem czasem nie idę do kościoła ale to muszę źle się czuć,
Cały czas siedzenie w domu, strach wyjść na spacer. Idę tylko do najbliższego sklepu. A media tylko donoszą o nowych przypadkach zarażonych koronowirusem, Kurczę lubię być w domu, ale już mam dość teoretycznego siedzenia na d...a poza tym ja człowiek towarzyski strasznie tęsknię za ludźmi, za warsztatami i w ogóle.
Na dodatek Iva nie była by sobą, gdyby nie mała jakichś głupich myśli, obaw. Boję się, że nie pojadę w tym roku nad kochane morze, a nade wszystko boję się, że to paskudztwo nigdy się nie skończy i nie wrócę już na warsztaty. To takie moje doły na te dni kwarantanny, staram się pocieszać, że kiedyś to przejdzie i będzie normalnie, ale tak trudno znaleźć pocieszenie.
Jak Wy sobie radzicie? co porabiacie w domach? Mam nadzieję, że wirus Was nie dopadł.
Uff, dopadłam końca, notka zaczęta w sobotę a skończona w poniedziałek!!
Chodzimy na spacery, a do sklepu już mniej, bo to tam właśnie można załapać koronę (od innych ludzi). Poza tym robimy to, co zwykle - gdy nie pracujemy, oglądamy filmy i czytamy książki.
OdpowiedzUsuńNo tak, sklep jest niebezpiecznym miejscem, ale czasem tam trzeba też pójść. A na jakich portalach oglądasz filmy?
UsuńDużo filmów mamy na dvd :0 Poza tym czasami odpalamy CDA albo Ninatekę :)
UsuńTo minie! Za jakiś czas, ale nie będzie trwało wiecznie.
OdpowiedzUsuńDla mnie ten okres niewiele się różni od normalnego trybu życia, bo pracuję w domu od dłuższego czasu. Chodzę na spacery do pobliskiego lasu, gdzie nie mijam ludzi. Brakuje mi jedynie swobody wyjścia na kawę ze znajomymi, czy restauracji, ale to niewielka cena za możliwość zatrzymania tego szaleństwa.
Minie kiedyś na pewno, ale coś mi się wydaje, że nie za szybko.
UsuńMimo lęku to dobry czas na bycie z rodziną i wykorzystanie tego czasu na przeżywanie Wspólne Wielkiego Postu.Nic nie dzieje się bez przyczyny. Pan Bóg ma na pewno plan. Posyła łudzi do siebie z miłością
OdpowiedzUsuńTaki wirus ludzi może połączyć, bo zbyt dużo jest nienawiści
Tak to prawda ten czas można wykorzystać bardzo dobrze.
UsuńU mnie najprawdopodbniej rekolekcje zostaną odwołane... chyba ich nie bedzie a mnie towarzyszyły do lat, tak jak niedzielna Msza... a teraz bez Mszy bo apelują bo strach... internet to nie to samo ale jak nie ma wyjścia? I też się boje... o rodzicow, o dziadków, o rodzinę... o to że śmierć zbiera swoje żniwo, tak owocne, zabiera tyle ludzi... że piękna moze już nie być :(
OdpowiedzUsuńWszystko co złe mija, dla każdego z nas to ciężki czas - Ale nir ma się co dolowac o próbować znaleźć pozytywy w tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńMyślę, że taki czas sam na sam z Bogiem będzie dla nas bardzo budujący w tym ciężkim czasie.
Ja siedzę w domu z córeczkami, rysujemy, bawimy się ciastoliną, lalkami, pieczemy... Ogląday bajki i spędzamy razem czas. Oczywiści jest też spacer z psem w pobliskim parku, do sklepu staram się nie chodzić.
Trzymaj się kochana, głowa do góry - Oddaj swój lęk Bogu 😘
Dziękuję, piękne słowa. Wiesz wszystko jest piękne gdy trwa krótko:-)
UsuńJa nie przejmowałam się tym wirusem, aż nie dotarł do mnie do Szkocji i Hiszpanii. W lutym wciąż miałam ogromną nadzieję, że w kwietniu polecę do Malagi, ale niestety koronawirus pokrzyżował mi plany i z dnia na dzień uderza mnie ta myśl, że do kwietnia nic raczej się nie poprawi, a wręcz przeciwnie będzie gorzej, bo mimo tego, że w Hiszpanii wprowadzili kwaratanne to jest coraz więcej przypadków.
OdpowiedzUsuńJa w domu jestem dopiero drugi dzień i już mi się tęskni za wyjściem na dwór, szczegolnie jak na dworze jest pięknie wiosennie, słońce, cieplutko, ale staram się jak najmniej o tym myśleć i doceniać, że mam tą możliwośc zostania w domu. Uczę się hiszpańskiego, czytam książki, gram z mężem w gry planszowe jak i również na Playstation.
Dużo zdrówka Ci życzę :)
Dziękuję:-) Ty też się trzymaj!!
Usuń