sobota, 20 lutego 2021

58. Spotkanie z Janką Graban - redaktorką w magazynie "Integracja"

 Witajcie!

Co jakiś czas do "Mojego zacisza" zapraszam gości i dziś gościem jest Janka Graban - redaktorka pisząca w magazynie "Integracja".

Daj się poznać moim czytelnikom. Opowiedz o sobie.
Przede wszystkim witam serdecznie Twoich Czytelników, którzy stają się teraz i moimi odbiorcami. Witajcie gorąco w środku zimy. Mam na imię Janka, urodziłam się w Gdyni, mieszkam w Warszawie. W czerwcu ukończę 66 lat. Po zapaleniu wirusowym opon mózgowych w 9 m. życia mam poważnie uszkodzoną mowę i różne dolegliwości neurologiczne związane z organem mowy, jedzenia i oddychania 
Od paru lat przebywam na emeryturze, ale nadal pracuję póki jest to możliwe, w redakcji magazynu dla osób z niepełnosprawnością oraz ich rodzin i przyjaciół „Integracja”. Ponadto jestem po dwóch rozwodach. Nie mam dzieci, bo tak postanowiłam, nie chcąc obarczać je swoją niepełnosprawnością. Jak pokazało moje życie była to decyzja słuszna.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Integracją? 

Zaczęła się od mojej nieżyjącej już koleżanki, która chorowała na SM i korzystać z warszawskiego TUS-u, czyli pierwszego transportu dla osób z niepełnosprawnością w Warszawie. Jak się okazało był to także pierwszy społeczny kolporter nowo powstałego pisma, rozdawano je korzystającym z transportu. Krysia Przybyszewska pokazała  mi pierwsze dwa numery szaroburego 16 stronicowego biuletynu i powiedziała, że zacznie wysyłać tam swoje wiersze oraz pisać artykuły.
Pisemko było bardzo niepozorne, ale czułam, że zaczyna się coś nowego, jakaś ważna sprawa dla naszego środowiska i czułam też, że czytelnicy takiego pisma, bardziej niż innych tytułów, potrzebują stałego, szczerego i wiarygodnego kontaktu z redakcją. Mam nadzieję, że przez lata tak się stało... i że mam w swój maleńki, własny udział.
Moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybym wtedy nie napisała: "Droga Redakcjo, pragnę odpowiadać na listy czytelników nowo powstałego pisma, ponieważ to potrafię robić najlepiej, a jako niemowa mogę mieć żywy kontakt z rzeczywistością. Nade wszystko zaś będę czuła się potrzebna...".
Był koniec 1974 r. Spotkanie w domu szefa odbyło się w styczniu 1995 r.  W redakcji mówi się, że byłam pierwszą wolontariuszką, ale to nieprawda. Pierwszymi wolontariuszami jednak byli państwo Pawłowscy - Rodzice redaktora naczelnego Piotra oraz on sam. W czasach kiedy redakcja mieściła się w jego mieszkaniu, to jego rodzice pracowali najwięcej, zarażając swoim zaangażowaniem kolejnych bywalców powiększającej się stopniowo redakcyjnej rodziny.  

Jesteś osobą niepełnosprawną, czy swoją niepełnosprawność można polubić? 

Hmm. Chyba nie chodzi o uczucie wobec niesprawności, tylko o oddzielenie jej od swojego „ja”. Zobaczenie, że moje kalectwo, to nie moja osoba. Że jako człowiek jestem czymś więcej niż posiadana niesprawność. Amerykanka z niepełnosprawnością Joni Eareckson–Tada (rocznik 1949), duchowa inspiracja naszego pisma, jako młoda dziewczyna po skoku do płytkiej wody, została sparaliżowana i porusza się na wózku inwalidzkim, ale od lat pomaga innym na całym świecie. Przywołuję ją, ponieważ jej myślenie było bardzo bliskie naszemu Redaktorowi Naczelnemu, to dzięki niemu dokonał tego wszystkiego w naszym kraju. Ale sama także czuję głęboką prawdę  w   takim podejściem do życia. Joni sama zachęcała do uczenia się wdzięczności mówiąc, że trzeba „…nauczyć się przede wszystkim dziękować Bogu za to, co się posiada a nie skupiać się na tym, co się straciło”. Mówiła też o potrzebie zrozumienia sytuacji i rzeczywistości, w której nie wszystkie pragnienia da się zrealizować.
Zgoda na to, co jest i szukanie w tym swoje miejsca na świecie zajęło mi w sumie całe życie, bo to jest trudne wyzwanie. W ogóle niepełnosprawność jest najtrudniejszym ludzkim wyzwaniem zarówno dla indywidualnego człowieka, jak i dla świata, nigdzie przecież nie uporano tak naprawdę się z tematem niepełnosprawności i problemów osób z niepełnosprawnościami.

Gdybyś mogła, to co byś zmieniła dla lepszego życia niepełnosprawnych Polaków? 
Pragnę, aby byli życiowo samodzielni, ponieważ uważam, że sami  powinniśmy zmieniać na lepsze swoje życie, bo najlepiej wiemy czego potrzebujemy do tego „lepszego życia”. Wielokrotnie pisaliśmy o tym w Integracji ubolewając nad małą aktywnością zainteresowanych. Wytresowano nas w społecznej bezradności. Z j
ednej strony w Polsce działa wiele organizacji pozarządowych, zajmujących się osobami z niepełnosprawnością – ale czy jest ktoś, kto byłby głosem całej naszej grupy w debacie publicznej? Dlatego też tak łatwo nas rozgrywać i wykorzystywać politycznie.

W duchu, nic o nas bez nas, powstała
Konwencja o Prawach Osób Niepełnosprawnych, określona przez sekretarza generalnego ONZ jako „obietnica początku nowej ery” - 13 grudnia 2006 r. Dzięki podpisanej ratyfikacji przez Prezydenta RP 6 września 2012 r. nabrała realnej mocy prawnej w naszym kraju. Jest to dokument który klarownie podpowiada, jaki sposób państwa, instytucje publiczne, organizacje pozarządowe powinny wspierać proces zmian związanych z cywilizacyjną afirmacją niepełnosprawnych obywateli świata.

I państwo od 1989 r. szczególnie robi wiele rzeczy, aby los nas polepszać… ostatnio pn. choćby Ustawa za życiem, czy Ustawa  dostępność Plus, które oczywiście odpowiadają na zapisy Konwencji.
Tylko ciągle my sami jesteśmy sparaliżowani jakby, społecznie bierni, politycznie nieaktywnie i to mnie boli najbardziej. Ponieważ idea samodzielnego życia wpisana w przepisy doniosłego, najwyższego dokumentu prawnego jakim jest Konwencja potrzebuje naszej aktywności, naszego działania, naszej determinacji. W związku z tym życzę naszym współobywatelom z niepełnosprawnościami, w tym oczywiście i sobie samej, świadomości i odwagi w walce o swoje prawa do normalnego życia. Wiem, że to nie jest ani łatwe, ani proste, ale uważam, że innej drogi jak wzięcie swoich spraw we własne ręce nie ma. Nikt za nas tego nie zrobi.

W jednym z Twoich artykułów możemy przeczytać, że Twoim hobby jest...chodzenie po górach. Proszę, opowiedz coś o tym.
Góry to moje życiowe odkrycie, chociaż to one mnie znalazły. Był rok 1977 wielka powódź w Polsce, po której organizowano dla powodzian wyjazdy rehabilitacyjne stan psychiczny. Zostałam zaproszona do wyjazdu z grupą twórców amatorów z Wrocławia(malujących i piszących. Pobyt był w Miłkowie blisko Karkonoszy. Wtedy byłam sama w fatalnym stanie depresyjnym. Tydzień przesiedziałam w pokoju z widokiem na Śnieżkę. Wszyscy o niej mówili, podziwiali, nawet ktoś wybrał się tam. W drugim tygodniu zaczęłam wychodzić sama, w miejscowym kiosku kupiłam schemat szlaków, powiedziałam tylko koleżance, że jak nie wrócę na kolacje, to ma alarmować. Szłam jak po złote runo chyba. Wszystko było dla mnie nowe, pogoda wymarzona, widoki nie z tej ziemi, nowe wzruszenia, nowe zachwytu. Byłam cała poruszona i zaskoczona, jak mało potrzeba mi do życia. Trochę wody, trochę chleba, odpowiednie ubranie… Poznałam coś najcenniejszego dla człowieka wolność bez granic. Tylko w górach ją odczuwam. Tam otrzymuję nową energię i właściwe widzenie rzeczywistości. Tam przypominam sobie, czego naprawdę potrzeba do życia i co jest najważniejsze.

Od dawna piszesz na portalu www.niepelnosprawni.pl Skąd czerpiesz tematy do artykułów? Nie myślałaś o tym, by napisać książkę. 

Nie jestem dziennikarzem z wykształcenia, ale latami wspierałam swoimi tekstami magazyn Integracja i portal nasz. Pisałam zdecydowanie więcej. Teraz już sporadycznie. Tylko teksty o twórczości osób z niepełnosprawnością. Nie ma co ukrywać, że jestem na finiszu aktywności zawodowej.  Co do tematów, to wcale nie trzeba było ich szukać. List Czytelników naszych, jakimi opiekuję się od zarania pisma są kopalnią tematyczną, one są najlepszą inspiracją i najlepszym potwierdzeniem tego, o czym powinniśmy pisać. Co do napisania książki? Przymierzałam się parę razy, ale poddawałam się szybko, Okazuje się, że nie mam koniecznej w pisaniu samodyscypliny, cierpliwości i zgody na długie czasem czekanie odpowiedniej chwili natchnienia. Jest to ogromy wysiłek, jeżeli chce się napisać rzecz ważną nie tylko dla nas, ale dla innych. Jest tyle książek marnych, że wystarczy. Trzymajmy się tych, co „ratują świat” przed znieczulicą i wszelkimi plagami cywilizacyjnymi, pomagające zrozumieć człowieka i dające mu nie tylko wrażenia estetyczne, ale i otuchę do życia. Szukajcie takich książek. W których jest siła i moc.

Napisz czym się zajmujesz po godzinach?
Różnymi sprawami m.in. czytam, oglądam filmy, sztuki teatralne,  słucham muzyki, medytuję… Spotykam się też z przyjaciółmi. Jest ich coraz mniej z racji wieku, ale staram się o nowe znajomości, aby ten krąg towarzyski był żywy i aktywny. Ludzie są mi bardzo potrzebni, jako odniesienie do mojego losu, do dzielenia się nim, czy dawania otuchy innym. Jesteśmy na tym świecie tylko przez chwilę, więc warto zostawiać dobre ślady, dobre myśli i pamięć po sobie…

Co Cię denerwuje? 
Zdecydowanie obłuda. Nie trawię rozdźwięku między tym, co mówimy a co robimy. Denerwuje mnie też postawa roszczeniowa nie tylko naszego środowiska. Ona się ujawnia w każdej grupie społecznej. Jest bardzo destrukcyjną egotyczną formą istnienia. - Ucieczka od odpowiedzialności za swoje życie, wynikająca z lęku oczywiście, że sobie nie poradzimy. Tylko często nawet nie próbujemy i to mnie złości najbardziej… ale już umiem powiedzieć, że „…każdy ma prawo wybrać źle…” – (słowa z piosenki Taty Kazika Staszewskiego).

O czym marzysz?
Od młodości marzę o zobaczeniu Ameryki. Przejechaniu jej autem, pociągiem i pieszo. Zobaczyć Góry Skaliste… Jest to kraj wolności, tak myślałam, ale niestety i tak istnieją różne formy zniewolenia. Zaczęłam od niedawna marzyć o Górach Przeklętych od strony Czarnogóry. Taki nowy impuls. Najnowszym marzeniem ledwo kwilącym stał się Nepal. Agnieszka Adamowska, która w ubiegłym roku była naszym przewodnikiem w Tatrach rzuciła pomysł wyjazdu do Nepalu na dwa tygodnie, gdzie będzie można zobaczyć największe góry świata i posmakować treningu po terenie dostępnym dla amatorów jakimi jesteśmy z koleżanką. Marzenia mają z reguły naturę niedostępną i najczęściej się nie spełniają, ale nie mieć marzeń, to wielki grzech.   

Może jest jeszcze coś, o czym chcesz powiedzieć czytelnikom mojego bloga?
Kochani, czytajcie Integrację! Na portalu
www.niepelnosprawni.pl zamieszczamy sukcesywnie wydania w formacie PDF, ale każdy kto chce otrzymywać gazetę w wersji papierowej może otrzymać ją bezpłatnie. Dzięki dotacji PFRON jest to możliwe. Zapraszam do prenumerowania nas.   

Natomiast jako prezent Czytelnikom „Mojego Zacisza” pragnę z mojego redakcyjnego archiwum książkowego  podarować książkę „ Nowa Joni”, jaką wydaliśmy w języku polskim w 1999 r., kiedy odwiedziła nasz kraj na zaproszenie naszej organizacji. Do tego dołączam publikację wspomnieniową pt. „Piotr i Przyjaciele” o twórcy Integracji i wieloletnim jej szefie, który umarła w 2018 r. Chętni mogą zamawiać wydania pod mój adres redakcyjny: janka.graban@integracja.org
Dziękuję serdecznie za zaproszenie i pozdrawiam wszystkich Czytających.

Janko bardzo dziękuję Ci za udzielenie tego wywiadu. No i cóż życzę dużo zdrowia, sił i weny do dalszego działania, a także spełnienia wszystkich marzeń!

1 komentarz:

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...