środa, 14 lutego 2018

O tym, co było i o tym co jest

Moi mili!
Od niedzieli staram się wejść tutaj i napisać kilka słów, ale ciągle coś. Szczerze, to nie wiem co się dzieje, ale kiedy przyjdzie wieczór, kiedy mam możliwość coś napisać to jestem taka zmęczona, że oglądam "Barwy szczęścia" i praktycznie za raz po mogłabym iść spać. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia, przesilenie , czy co.

W niedzielę 11.02 był Światowy Dzień Chorych, z tej okazji dosyć duża grupa rodziców instruktorów i podopieczynych z warsztatu pojechało na tę uroczystość. Tym razem cała uroczystość odbyła się w kaliskim sanktuarium św.Józefa. Było bardzo pięknie, uroczyście. Cieszę się, że znów mogłam brać w tej mszy świętej udział. Przyjęliśmy sakrament namaszczenia chorych, co uważam za rzecz bardzo ważną.  A na końcu, no właśnie, na końcu ja czytałam podziękowanie dla bp Janiaka za pzewodniczenie Eucharystii i w ogóle za całe ogół.

I z tym była cała komedia. W zeszły piątek nie jechał nasz bus, więc miałam dzień wolny. A tu do południa dzwoni pani kierownik WTZ i mówi, że mam bojowe zadanie, że mam napisać właśnie takie podziękowanie. Nie mam problemu z pisaniem wierszyków okolicznościowych (najczęściej kiedy ktoś odchodzi z WTZ) ale dla Biskupa nigdy jeszcze nie pisałam. Więc do roboty, konsultacje z panią kierownik, poprawki no i hura gotowe. W dzień wyjazdu w nocy dopada mnie koszmar, że pół tekstu "zjadłam" no to wstaję czytam i faktycznie. Więc rano zamiast wstać o 8.00 wstaję o 7.00. Potem to już tylko nerwy czy się nie zająkam, czy nie potknę, czy wszystko dobrze wyjdzie. Ależ ja byłam nerwowa, niby skupiłam się na mszy itd, ale ogólnie to byłam strzępkiem nerwów. No a potem te oklaski, i ta duma, bo przecież dziękowałam nie tylko w imieniu warsztatów, a wszystkich zebranych w kościele ludzi. Się udało, a wspomnienia pozostaną na zawsze1

Dziś rozpoczyna się Wielki Post, długo nie lubiłam tego okresu, ale od pewnego czasu zaczynam rozumieć inaczej wiele rzeczy i wiem, że to wyciszenie, skupienie się jest nam potrzebne. Cieszę się, że Środa Popielcowa przypadła właśnie w Walentynki, bo tego święta akurat nie lubię. Hm, może gdybym nie była singielką byłoby inaczej.
A Wy jak spędziliście Walentynki? czy pogodziliście je z pójściem na mszę świętą i posypanie głowy popiołem? 
Pozdrawiam serdecznie!!

2 komentarze:

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...