poniedziałek, 7 maja 2018

Górnicze skarby...

"Górnicze skarby pod ziemią
głęboko w kopalni drzemią
na skałach filara
górnicza już wiara
wydobywa węgiel"

Moi mili!
Witam Was bardzo serdecznie w poniedziałkowe popołudnie. Mam nadzieję, że wszyscy z Was wypoczęci i pełni werwy wróciliście do pracy. Ja od dziś zaczęłam rehabilitację ambulatoryjną tzn dojazdową :-). Cieszę się z tego, bo chodzi mi się co raz gorzej, a nogi i kręgosłup co raz bardziej dają się we znaki. Mam jakoś wielką nadzieję co do tych dziesięciu zabiegów, ale też i wiele obaw.

Powitałam Was słowami pięknej śląskiej piosenki, którą lata temu miałam okazję śpiewać na jakimś szkolnym występie. Te słowa zacytowałam dlatego, że pewnie wszyscy z Was wiedzą, że w sobotę w Jastrzębskiej kopalni "Zofiówka" miało miejsce silne tąpnięcie, które przyczyniło się do zaginięcia kilku górników.  Wtedy pod ziemią pracowało ich 250 większości udało się ewakuować, ale 11 pozostało. Na szczęście czterech wyjechało na powierzchnię samodzielnie a do dwóch udało się ratownikom dotrzeć.  Niestety w niedzielne południe wydobyto zwłoki dwa ciała zmarłych górników. Tyle udało mi się znaleźć informacji na tą chwilę. Wiem, że poszukiwani są jeszcze trzej górnicy. Czy jest szansa, aby odnaleźli się żywi?

Nie mieszkam na Górnym Śląsku, jednak kiedy jakaś tragedia dzieje się w kopalniach to strasznie to przeżywam. Od zawsze podziwiam tych ludzi, którzy każdego dnia idą na swą szychtę - zjeżdżają na dół, aby wydobywać dla nas czarne złoto. Po to, abyśmy my mieli wygodę np.byśmy ne marzli zimą. Pamiętam czas, gdy węgiel musieliśmy nosić w wiaderkach do piwnicy. Ile razy się nie chciało, bo   brudno, bo ciężko...a nawet się nie zastanawiałam ile pracy wykonali górnicy bym ten węgiel mogła nałożyć do tego wiaderka i zanieść do piwnicy. Oni zjeżdżając tam, na dół nie mają pojęcia, czy to nie jest po raz ostatni. Dla mnie jest to bardzo ciężka i niebezpieczna praca. Choć kiedyś miałam możliwość pogadania sobie z takim panem, który swego czasu sporo w kopalni pracował. Pamiętam jak opowiadał, że jest to ogromne niebezpieczeństwo, ale takie same wiąże się z codziennymi naszym czynnościami. Śmiał się, że na drodze częściej  giną ludzie niż w kopalni. Tylko że jak w kopalni coś się stanie, to mówi się o katastrofie.

Mam jednak nadzieję, że św. Barbara czuwa nad zaginionymi górnikami,  i  mimo iż od tragedii mija kolejny dzień, to ludzie ci żyją  będą żyć!

8 komentarzy:

  1. Masz rację, giniemy często na drogach, nie ze swojej winy. Każda śmierć boli. Powinniśmy się pochylać jednakowo nad kazdym nieszczęściem, a nasze media jedne sprawy wyolbrzymiają, a inne pomijają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, do niektórych z nich po miesiącach się wraca, a o pewnych w ogóle się nie wspomina.

      Usuń
  2. Niestety tragedie dzieją się każdego dnia wypadki, pożary czy tez trzesienia w kopalni. Śmierć czeka nas wszystkich i w różnych okolicznościach. Ale to prawda są zawody bezpieczne i niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdego z nas to spotka, prędzej czy później i nie wiadomo w jakiej sytuacji wtedy będziemy. Każdy zawód niesie ze sobą ryzyko, jednak są takie, które są bardziej na nie narażone.

      Usuń
  3. Górnicy to bardzo odważni i pracowici ludzie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta praca wymaga ogromnej odwagi. Na szczęście nie mieszkam na Śląsku, nie mam górników w rodzinie i nie wyobrażam sobie, co bym przeżywała, gdyby pracował tam ktoś z moich bliskich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety to niebezpieczny zawód...

    OdpowiedzUsuń

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...