środa, 19 sierpnia 2020

35. Zupełnie inne świętowanie

 Moi drodzy!

Serdecznie witam Was w kolejnej notce i bardzo dziękuję Wam za wszelkie oznaki tego, że czytacie!  Dopiero dziś piszę, choć powinnam właściwie już w niedziele. Jednak wiele razy tak się dzieje, że coś się chce, a nie można tego zrobić :-).

15 i 16 sierpnia, to bardzo ważne dni w mojej parafii, a mianowicie odpust Wniebowzięcia NMP oraz święto Świętego Rocha, również bardzo ważnego patrona naszej parafii. Każdego roku nie mogłam doczekać się tych pięknych uroczystości, oczywiście całej otoczki łącznie ze spowiedzią świętą i przyjęciem Pana Jezusa. To był zawsze taki niesamowity czas. W tym roku przez tą pandemię było zupełnie inaczej. Niestety nie przyjechała moja ciocia, która zawsze na Maryjne, odpustowe święta do nas przyjeżdżała. Strasznie za nią tęsknię, widziałyśmy się w listopadzie i co z tego, że mamy kontakt telefoniczny i co z tego, że jak się dorwiemy do telefonu to nagadać się nie możemy, jednak bardzo brakuje tego kontaktu osobistego. Więc już nie było tej otoczki, tylu przygotowań itp. Po za tym postanowiliśmy, że w sobotę, po raz pierwszy od marca pójdziemy do kościoła, usiądziemy na pomniku, bo msza na dworze, a może nawet uda się iść do spowiedzi świętej...no niestety w sobotę od rana lało jak z cebra i skończyło się na oglądaniu mszy świętej w tv. W niedzielę, już poszliśmy do kościoła, ale nie było możliwości iść do spowiedzi, więc to wszystko było takie dziwne. Niby odpust ale nie odpust. Cieszę się jednak, że mimo wszystko mogłam iść do tego kościoła i choć na dworze usiąść i się modlić.

Niestety nasz proboszcz podczas tej zarazy nie  chce robić mszy właśnie w kościółku parafialnym. A szkoda, bo tam jest cmentarz, są ławki, można by siąść na dworze i uczestniczyć w tych mszach. Ale nie, on woli w tym drugim, a tam, choć sporo jest na dworze miejsca, to nie ma ławek, a ja nie ustoję godziny. No a niestety moi rodzice są w podeszłym wieku, z resztą ja też, z pakietem moich choróbsk boimy się chodzić do kościoła, gdzie choćby nie wiem co, nie zachowa się dystansu. Tak więc pewnie nadal zostanie mam oglądanie mszy św. w telewizji.

Oj dziwne to życie w tym roku. Zastanawiam się jak to wszystko dalej będzie wyglądać, bo idzie jesień, a covid plus grypa nie wróży nic dobrego. Kurczę niby już chodzę na wtz, co drugi tydzień, ale chodzę, niby już wszystko można, to nadal  wszędzie odczuwam jakieś zakazy i blokady. I tak czasem przez to wszystko mam doła i boję się każdego dnia, boję się, czy aby moi bliscy nie zachorują, boję się, czy znów nie nakażą pozostać w domu...eh, nie! Zbyt wiele tych niepewności.

Trzymajcie się!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Byle do przodu

 Witajcie kochani! Bardzo Wam dziękuję, za obecność na moim blogu. Wiem, mnie samej trochę mało ostatnio, ale jak nie urok to...i ze zdrowie...